Wszyscy będziemy podsłuchiwani

Wszyscy będziemy podsłuchiwani

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
Od 1 stycznia nowe rozporządzenie do prawa telekomunikacyjnego zobowiązuje operatorów komórkowych i dostawców Internetu do zbierania dokładnych danych o połączeniach ich klientów, a w razie potrzeby udostępnienia ich służbom specjalnym nawet bez zgody sądu. Dane będą przechowywane dwa lata. Na wdrożenie rozporządzenia minister infrastruktury Cezary Grabarczyk dał operatorom pół roku.
Dane te, to w przypadku operatorów telefonicznych wybierany numer i rodzaj aparatu telefonicznego (dane personalne większości klientów operator pozyskuje w chwili zawierania umowy), a w przypadku  połączeń internetowych informacje o dacie i godzinie połączenia, jego rodzaju i lokalizacji rozmówcy, a raczej stacji BTS, w której obszarze znajdował się telefon. Nie będzie natomiast dokładnego określenia miejsca znajdowania się rozmówcy. Będą też zbierane dane o pierwszym logowaniu pre-paidów do sieci.

Dostawcy internetu będą mieć obowiązek gromadzeni danych o połączeniach internetowych i poczcie elektronicznej. Jeśli chodzi o te pierwsze, notowane mają być nawet data i godzina każdego połączenia i rozłączenia z Internetem, a także identyfikatory użytkownika oraz jego dynamicznie i statycznie adresy IP.

Do danych będą miały dostęp m.in. prokuratura i policja i służby specjalne, przy czym w odróżnieniu od dotychczasowych regulacji nie będzie już do tego potrzebna zgoda sądu.

Duże koszty, korzyść niewielka

Rozporządzenie to zwiększy koszty działalności operatorów, którzy przerzucą je z kolei na klientów. Najwięksi operatorzy oceniają, że będą to wydatki rzędu 1 – 2 mln euro na każdego.

Znawcy zwracają uwagę, że nowe rozporządzenie jest nie tylko kosztowne, ale i niebezpieczne. Stwarza bowiem niebezpieczeństwo szantażu, jeśli te dane zaczną wypływać od operatora, a niebezpieczeństwo "kupowania" tych danych jest bardzo prawdopodobne. A przy tym tylko pozornie nowe regulacje ułatwią życie służbom specjalnym. Przy takiej ilości gromadzonych danych, szukanie tych właściwych, można porównać do poszukiwania igły w stogu siana - pisze "Rzeczpospolita", powołując się na Macieja Rogalskiego, wiceprezesa Polskiej Izby Informatyki i Telekomunikacji. Jego zdaniem nie wszystkie postanowienia rozporządzenia są też zgodne z dyrektywą 2006/24/WE.

em, "Rzeczpospolita"