Wassermann na aucie
Przesłuchanie Wassermanna w trybie tajnym odbyło się we wtorek i trwało około dwóch godzin. Była to kontynuacja jawnego przesłuchania posła, które odbyło się 28 grudnia. Do tajnego przesłuchania posła PiS odnosili się politycy PO przedstawiając argumenty, dlaczego - ich zdaniem - Wassermann nie może ponownie zasiąść w hazardowej komisji śledczej, z której wraz z Kempą został wykluczony na początku grudnia 2009 r.
W ocenie posłów PO z komisji, przeciwko Wassermannowi mają świadczyć dokumenty, o które śledczy pytali go podczas tajnego posiedzenia komisji. Jarosław Urbaniak z PO złożył wniosek, zgodnie z którym przewodniczący komisji przewodniczący komisji Mirosław Sekuła ma wystąpić do szefa ABW o odtajnienie materiału, "który był jednym z przedmiotów dyskusji w czasie tajnego przesłuchania". Urbaniak, który wnioskował o tajne przesłuchanie Wassermanna, a następnie o odtajnienie dokumentów z tego przesłuchania, nie chciał komentować sprawy, zasłaniając się klauzulą tajności.
Poseł PiS kłamie?
Według innego posła PO z komisji Sławomira Neumanna, chodzi o dokument, który potwierdza, że Wassermann nie do końca mówi prawdę na temat swojego zaangażowania w prace nad ustawą hazardową w czasie, gdy był koordynatorem służb specjalnych. Jego zdaniem, Wassermann twierdzi, że ten dokument - z czasów gdy był on koordynatorem ds. służb specjalnych - do niego nie trafił, choć jest do niego adresowany. Wassermann odpiera zarzuty polityków PO. Zwraca uwagę, że powinno być potwierdzenie, że on otrzymał ten dokument i podkreśla, że przedstawiciele Platformy nie mają żadnego dowodu, że dokument, o którym mówią, trafił do niego. W ocenie Wassermanna, posłowie PO "manipulują faktami, okłamują ludzi, kompromitują się swoją niekompetencją".
PAP, arb