Kwiatkowski powiedział, że skieruje też wniosek o "dyscplinarkę" wobec lekarza z oddziału szpitalnego aresztu w Gdańsku, co do ewentualnego błędu w sztuce medycznej, przy leczeniu Zirajewskiego.
Do Senatu minister wysłał zaś prośbę o przyznanie przy pracach nad budżetem dodatkowych 30 mln zł na więzienną służbę medyczną.
"Iwan" chciał uciec?
Pierwszoplanowa prokuratorska hipoteza śmierci Artura Zirajewskiego głosi, że mógł on próbować uciec, ale zażył zbyt dużo leków nasennych - poinformował wiceprokurator apelacyjny w Gdańsku Zbigniew Niemczyk.
Gdańska prokuratura przyjęła pięć wersji zdarzenia - podał prokurator krajowy Edward Zalewski. Według Niemczyka, jedna z nich głosi, że Zirajewski mógł próbować uciec z więzienia, bo "gromadził" leki, by trafić do szpitala, skąd mógł usiłować uciec. W listopadzie 2009 r. pisał on żonie, aby przemyciła mu 50-60 środków nasennych, "by lepiej zasypiać" oraz zrzekł się notarialnie roszczeń co do "pewnego majątku rodzinnego". Zaczął się też uczyć jęz. angielskiego, bo - według Niemczyka - być może chciał uciec za granicę.
Zdaniem Niemczyka, próba ucieczki mogła się nie powieść, bo leki nasenne zadziałały źle i stan Zirajewskiego nie pozwolił mu kontynuować działań, które mógłby podjąć po dostaniu się do szpitala poza więzieniem. Inne wersje śledcze są związane z domniemaną wolą popełnienia przezeń samobójstwa.
3 stycznia Zirajewski, wskutek zatoru tętnicy płucnej, zmarł na oddziale szpitalnym gdańskiego aresztu. Wcześniej, przez trzy dni, przebywał w gdańskim szpitalu z objawami zatrucia lekami. Lekarze stwierdzili też u niego zapalenie płuc. Dzień przed Bożym Narodzeniem Zirajewski dostał gryps, po którym spalił notatki, napisał list do żony i 28 grudnia zatruł się lekami nasennymi. Odsiadywał on wyrok 15 lat więzienia za działalność w tzw. klubie płatnych zabójców. Śledztwo prowadzi gdańska prokuratura.
PAP, mm