"Od kilku godzin przejezdność właściwie nie zmieniła się na lepsze" - powiedział Wrzosek. Dodał, że kolejarze przywracają zasilanie choćby w części sieci trakcyjnej, żeby pociągi elektryczne mogły pojechać jednym torem. "Prawie się to udało, ale zbliża się noc i temperatura spada, więc nie wiemy, czy przewody znów nie pokryją się lodem. To syzyfowa praca" - powiedział Wrzosek.
Według rzecznika na kluczowych odcinkach pracuje kilkaset osób, starając się usunąć awarie. "Jeździ tam też 50 lokomotyw ściągniętych z całego kraju. Na odcinkach, gdzie lód został już usunięty, jeżdżą lokomotywy elektryczne, żeby nie dopuścić do ponownego oblodzenia" - wyjaśnił. Powiedział, że lokomotywy spalinowe wciąż muszą przeciągać przez najtrudniejsze odcinki składy unieruchomione z powodu braku prądu.
Jak wyjaśnił Wrzosek, w pozostałej części kraju sytuacja jest o wiele łatwiejsza. Opóźnienia mogą mieć pociągi wyjeżdżające z Poznania i Wrocławia, ale, jak zastrzegł rzecznik, "około 40-50 minut, a nie kilka godzin, jak te na południu kraju". Kolejarze przestrzegają, że utrudnień można spodziewać się także we wtorek.
PAP, dar