Jak powiedział inżynier Mamoń (Zdzisław Maklakiewicz) w niezapomnianym filmie "Rejs": "Najbardziej lubimy słuchać tych piosenek, które już znamy". No, chyba, że są to stare ramoty...
W ciągu ostatnich dwóch lat wielokrotnie mówiło się o tym, że może powstać partia polityczna, która zneutralizuje działania Prawa i Sprawiedliwości na prawej stronie sceny politycznej. Pierwsza taka przymiarka miała miejsce za czasów rządów Jarosława Kaczyńskiego, kiedy z PiS wyłoniła się partia marszałka Marka Jurka, Prawica Rzeczpospolitej. Inne działania to był Ruch Przełomu Narodowego, pod kierownictwem Jerzego Roberta Nowaka, oraz stowarzyszenie Polska XXI Rafała Dutkiewicza, Kazimierza M. Ujazdowskiego i Jarosława Sellina. Wszystkie te byty miały charakter immanentny dla prawicy – czyli były kanapami politycznymi.
Polska prawica, ta konserwatywna i racjonalna, nie ma w tej chwili swojego poważnego przedstawicielstwa. Zresztą brak trwałej reprezentacji konserwatystów na scenie politycznej jest w polskich realiach dość dziwny. Polskie społeczeństwo, myśl narodowa i przywiązanie do tradycji – powinno zaowocować jednak jakąś trwałą strukturą partyjną. Prawicy z krwi i kości, formacji o proweniencji konserwatywnej, z liberalnym, rynkowym, minimalistycznie etatystycznym programem, uwolnionej od działalności socjalnej, optującej za pełną prywatyzacją służby zdrowia i szkolnictwa, nastawionej jednocześnie na poprawę bytu społeczeństwa i dobra Narodu, poprzez działania czysto ekonomiczne i rynkowe – nie było takiej w Polsce w minionych latach.
Ludwik Dorn po wyrzuceniu go z Prawa i Sprawiedliwości przez wiele miesięcy powtarzał, że jest pisowcem na wygnaniu i jeszcze kiedyś do partii swego byłego przyjaciela wróci. Ale po pierwsze, nikt jakoś nie chciał mu postawić białego konia, a politycy PiS też jakoś się nie za bardzo kwapili wyzwać go do powrotu. Dorn przestał się więc krygować, znudziło go przesiadywanie w tylnych ławach sejmowych i postanowił z podupadającą Polską XXI założyć nowe koło poselskie, a potem już partię polityczną...
No i właśnie w ostatni weekend został sformalizowany ostatecznie ten projekt i nowa formacja, pod nazwą „telefoniczną", Polska Plus, rozpoczęła działalność.
W duchu działania ta partia jest swoistym fantomem... POPiS, ponieważ założeniem jest to, że będzie ona alternatywą dla PO i PiS. Jeżeli by się przyjrzeć programowi tej nowej partii, to tak jakbyśmy czytali kompilację programów obu formacji, przystosowaną do roku 2010. Nic w tym dziwnego, ponieważ to przecież sam Dorn był głównym obok Jarosława Kaczyńskiego, ideologiem PiS-u. To spod jego pióra wyszedł program tak zwanej IV RP, plany scentralizowania i umocnienia państwa, także plany wzmocnienia instytucji bezpieczeństwa. W związku z tym czy teraz może stworzyć jakiś nowy, odkrywczy, świeży program? Każdy projekt, pomysł, idea, które będą wychodziły spod jego ręki, będą niestety przypominały wiejskiego eleganta, takiego co to zakłada nowe, uprane skarpety na brudne nogi.
Prawo i Sprawiedliwość są też już zużytymi organizacjami politycznymi, skostniałymi i nie posiadającymi przekonywującego programu dla Polski. Niestety, ostatnie 2 lata pokazały, co zauważył swego czasu dr Andrzej Olechowski, że Platforma Obywatelska potrafi w miarę sprawnie zarządzać Polską, ale już rządzić i wytyczać plany – raczej nie. Ale obie formacje postsolidarnościowe mają te zalety, że mają silne struktury, silne reprezentacje w parlamencie, no i środki budżetowe na działanie. Polska Plus nie ma nic z tych wartości, oprócz być może dobrych chęci.
Co jakiś czas znaleźć można w mediach, prasie, w internecie, wezwania do stworzenia nowego programu, nowej strategii, czy nawet górnolotnie – nowej idei dla Polski. Z reguły te głosy odzywają się z tej strony, która jest określana jako prawica, choć tak na prawdę, prawicą nie jest, tylko jej się wydaje, że ją reprezentuje. Nowa partia polityczna, którą powołali Dorn, Ujazdowski, Polaczek, Sellin prawicą rzeczywiście jest, tylko że w Polsce, gdzie idee polityczne zostały przez ostatnie kilka lat dokumentnie skompromitowane, ideowe przesłania trafią na betonową ścianę niechęci. Program IV RP z jednej strony i iluzoryczny program modernizacji państwa, lansowany przez przez Platformę Obywatelską, z drugiej, pokazały, że partie polityczne mają tylko programy wyborcze, a nie realne programy dla państwa i społeczeństwa. I nie wydaje się, aby poza retoryką wyborczą Polska Plus była wstanie z siebie wydać jakieś poważniejsze przesłanie.
Jest jeszcze jednak jedna ważna sprawa; Otóż Polska Plus budowana jest z ludzi którzy stanowią odpryski z Prawa i Sprawiedliwości. Być może kiedyś trafią do niej ludzie o konserwatywnych poglądach z Platformy Obywatelskiej, tacy jak Gowin, czy Raś. Ale wszystko są to ludzie, politycy dwudziestowieczni, których postrzeganie świata współczesnego tkwi w tamtym czasie i w tamtych schematach, a korzenie są jeszcze głębsze. Dlatego ich program i przesłanie może trafić do ludzi 50-, czy 60-letnich, ale jest to przecież elektorat schodzący, a do tego już zagospodarowany.
Jest również takie powiedzenie, że „polityk tym bardziej wiarygodny, im bardziej wierzy w to, co mówi". Odniosłem wrażenie, już po zjeździe założycielskim nowej formacji politycznej, słuchają Dorna, że chyba on sam nie bardzo wierzy w powodzenie swojego nowego, acz już lekko zmurszałego przedsięwzięcia.
Polska prawica, ta konserwatywna i racjonalna, nie ma w tej chwili swojego poważnego przedstawicielstwa. Zresztą brak trwałej reprezentacji konserwatystów na scenie politycznej jest w polskich realiach dość dziwny. Polskie społeczeństwo, myśl narodowa i przywiązanie do tradycji – powinno zaowocować jednak jakąś trwałą strukturą partyjną. Prawicy z krwi i kości, formacji o proweniencji konserwatywnej, z liberalnym, rynkowym, minimalistycznie etatystycznym programem, uwolnionej od działalności socjalnej, optującej za pełną prywatyzacją służby zdrowia i szkolnictwa, nastawionej jednocześnie na poprawę bytu społeczeństwa i dobra Narodu, poprzez działania czysto ekonomiczne i rynkowe – nie było takiej w Polsce w minionych latach.
Ludwik Dorn po wyrzuceniu go z Prawa i Sprawiedliwości przez wiele miesięcy powtarzał, że jest pisowcem na wygnaniu i jeszcze kiedyś do partii swego byłego przyjaciela wróci. Ale po pierwsze, nikt jakoś nie chciał mu postawić białego konia, a politycy PiS też jakoś się nie za bardzo kwapili wyzwać go do powrotu. Dorn przestał się więc krygować, znudziło go przesiadywanie w tylnych ławach sejmowych i postanowił z podupadającą Polską XXI założyć nowe koło poselskie, a potem już partię polityczną...
No i właśnie w ostatni weekend został sformalizowany ostatecznie ten projekt i nowa formacja, pod nazwą „telefoniczną", Polska Plus, rozpoczęła działalność.
W duchu działania ta partia jest swoistym fantomem... POPiS, ponieważ założeniem jest to, że będzie ona alternatywą dla PO i PiS. Jeżeli by się przyjrzeć programowi tej nowej partii, to tak jakbyśmy czytali kompilację programów obu formacji, przystosowaną do roku 2010. Nic w tym dziwnego, ponieważ to przecież sam Dorn był głównym obok Jarosława Kaczyńskiego, ideologiem PiS-u. To spod jego pióra wyszedł program tak zwanej IV RP, plany scentralizowania i umocnienia państwa, także plany wzmocnienia instytucji bezpieczeństwa. W związku z tym czy teraz może stworzyć jakiś nowy, odkrywczy, świeży program? Każdy projekt, pomysł, idea, które będą wychodziły spod jego ręki, będą niestety przypominały wiejskiego eleganta, takiego co to zakłada nowe, uprane skarpety na brudne nogi.
Prawo i Sprawiedliwość są też już zużytymi organizacjami politycznymi, skostniałymi i nie posiadającymi przekonywującego programu dla Polski. Niestety, ostatnie 2 lata pokazały, co zauważył swego czasu dr Andrzej Olechowski, że Platforma Obywatelska potrafi w miarę sprawnie zarządzać Polską, ale już rządzić i wytyczać plany – raczej nie. Ale obie formacje postsolidarnościowe mają te zalety, że mają silne struktury, silne reprezentacje w parlamencie, no i środki budżetowe na działanie. Polska Plus nie ma nic z tych wartości, oprócz być może dobrych chęci.
Co jakiś czas znaleźć można w mediach, prasie, w internecie, wezwania do stworzenia nowego programu, nowej strategii, czy nawet górnolotnie – nowej idei dla Polski. Z reguły te głosy odzywają się z tej strony, która jest określana jako prawica, choć tak na prawdę, prawicą nie jest, tylko jej się wydaje, że ją reprezentuje. Nowa partia polityczna, którą powołali Dorn, Ujazdowski, Polaczek, Sellin prawicą rzeczywiście jest, tylko że w Polsce, gdzie idee polityczne zostały przez ostatnie kilka lat dokumentnie skompromitowane, ideowe przesłania trafią na betonową ścianę niechęci. Program IV RP z jednej strony i iluzoryczny program modernizacji państwa, lansowany przez przez Platformę Obywatelską, z drugiej, pokazały, że partie polityczne mają tylko programy wyborcze, a nie realne programy dla państwa i społeczeństwa. I nie wydaje się, aby poza retoryką wyborczą Polska Plus była wstanie z siebie wydać jakieś poważniejsze przesłanie.
Jest jeszcze jednak jedna ważna sprawa; Otóż Polska Plus budowana jest z ludzi którzy stanowią odpryski z Prawa i Sprawiedliwości. Być może kiedyś trafią do niej ludzie o konserwatywnych poglądach z Platformy Obywatelskiej, tacy jak Gowin, czy Raś. Ale wszystko są to ludzie, politycy dwudziestowieczni, których postrzeganie świata współczesnego tkwi w tamtym czasie i w tamtych schematach, a korzenie są jeszcze głębsze. Dlatego ich program i przesłanie może trafić do ludzi 50-, czy 60-letnich, ale jest to przecież elektorat schodzący, a do tego już zagospodarowany.
Jest również takie powiedzenie, że „polityk tym bardziej wiarygodny, im bardziej wierzy w to, co mówi". Odniosłem wrażenie, już po zjeździe założycielskim nowej formacji politycznej, słuchają Dorna, że chyba on sam nie bardzo wierzy w powodzenie swojego nowego, acz już lekko zmurszałego przedsięwzięcia.