Sobotka też nic nie wiedział o sprawie Olewnika

Sobotka też nic nie wiedział o sprawie Olewnika

Dodano:   /  Zmieniono: 
Zbigniew Sobotka, b. wiceminister SWiA w rządzie Leszka Millera, w którym zajmował się m.in. nadzorowaniem policji, zeznając w czwartek przed komisją śledczą do sprawy Krzysztofa Olewnika powiedział, że nie pamięta, aby docierały do niego jakiekolwiek sygnały o całej sprawie i występujących w niej nieprawidłowościach.

Wcześniej także b. szef Sobotki - minister SWiA Krzysztof Janik zapewniał, że nic nie wiedział o sprawie. Janik wdał się w polemikę z członkami komisji i jej przewodniczącym Markiem Biernackim (który przed Janikiem był ministrem SWiA) co do formuły nadzoru ministra nad policją. Janik uważał, że minister powinien sprawować ogólny nadzór przez badanie statystyk wykrywalności przestępstw. Biernacki wskazywał, że minister miał możliwości kontrolne, by wpływać na usuwanie patologii w policji.

Sobotka oświadczył, że nadzór, jaki w latach 2001-03 sprawował nad policją, opierał się na "statystykach i stwarzaniu warunków legislacyjnych" do dobrej pracy policji. Zeznał też, że nie pamięta, by o sprawie Olewnika rozmawiał z nim ówczesny wiceminister infrastruktury Andrzej Piłat albo Zbigniew Siemiątkowski. Przyznał, że na początku lat 90. był z Piłatem w radzie nadzorczej firmy ochroniarskiej. Zarazem poinformował, że wie, iż Piłat był gościem na weselu córki Włodzimierza Olewnika.

Biernacki: nadzór MSWiA nad policją był fikcją

Sprawowany przez Krzysztofa Janika i jego zastępców nadzór MSWiA nad policją okazał się iluzoryczny - skomentował słowa Janika i jego wiceszefa w MSWiA Zbigniewa Sobotki szef sejmowej komisji śledczej ds. Krzysztofa Olewnika, Marek Biernacki z PO.

- Oni mówili tak, jakby nie wiedzieli, że do nadzoru i kontroli był w MSWiA departament powołany do badania takich nieprawidłowości, jak w sprawie Olewnika. Wydaje się, że było tam wtedy ręczne sterowanie. Przecież nawet prokuratura pisała, że w sprawie są podejrzenia co do policjantów, a wysłano to do zbadania... samej policji" - mówił Biernacki dziennikarzom w przerwie posiedzenia. "Organista ma w kościele wspaniałe organy, a gra na harmonijce" - dodawał wiceszef komisji Andrzej Dera (PiS).

Posłowie pytali Janika i Sobotkę, jak to możliwe, że list od siostry Krzysztofa Olewnika, w którym wskazywała ona na nieprawidłowości w śledztwie i odpowiedzialność funkcjonariuszy, nie był badany przez ministerialny departament kontroli, tylko trafił do policji, by ona sama zajęła się sprawą. Obaj odpowiedzieli, że praktyką w resorcie było przekazywanie spraw dotyczących służb, tym służbom. Ich zdaniem wystarczającą gwarancją załatwienia tych spraw było, że w policji istniało Biuro Spraw Wewnętrznych i CBŚ, którym można było powierzyć skargi do załatwienia.

I Janik, i Sobotka przyznawali, że ponoszą polityczną odpowiedzialność za popełnione w tamtym czasie przez policję błędy i zaniedbania w sprawie.

Janik: nic nie wiedziałem o sprawie Olewnika

PAP, mm