Jak opublikowała dzisiaj “Gazeta Wyborcza” (na podstawie badań agencji PBS DGA), Lech Kaczyński nie ma praktycznie żadnych szans w wyborach prezydenckich, choć jego twardy elektorat pozwoli mu na wejście do II rundy wyborów. Pod warunkiem wszakże, że Lech Kaczyński wystartuje w nich, a jego przeciwnikami w I rundzie będzie kilku kandydatów, którzy będą sobie podbierali głosy. Prawdopodobnie tak będzie, ponieważ wszystko wskazuje na to, że będzie kandydował Donald Tusk, Andrzej Olechowski, Jerzy Szmajdziński, Tomasz Nałęcz… no i może jednak Włodzimierz Cimoszewicz, który otworzył sobie wiele dróg – a choć deklaruje, że nie będzie kandydował, to jeżeli jednak kraj w potrzebie go wezwie…
Elektorat Lecha Kaczyńskiego jest jednak tak spolaryzowany, że niechętni mu wyborcy oddadzą głos nawet na kandydata "obcego ideowo", pod warunkiem, że nie będzie to obecny mieszkaniec Pałacu Namiestnikowskiego.
I tak sondaże pokazują, że w II turze głosy mogłyby się rozłożyć następująco:
D. Tusk – L. Kaczyński 69:31
A. Olechowski – L. Kaczyński 68:32
J. Szmajdziński– L. Kaczyński 66:34
To nie porażka – to klęska. Dla Lecha Kaczyńskiego osobiście, ale jeszcze większa dla jego brata, który - jak wszystko wskazuje, od dawna z reelekcji swojego brata zrobił oś polityki Prawa i Sprawiedliwości i trampolinę polityczną, która by mogła mu przywrócić realną władzę w roku 2011.
Co zrobi Jarosław Kaczyński, czy skorzysta z podszeptów i zmieni kandydata? Na Zbigniewa Ziobro, na przykład? Należy w to wątpić, bo "honor rodziny" na to nie pozwoli, a jak czas już pokazał, Jarosław Kaczyński ma dość ograniczone poczucie rzeczywistości.
Lech Kaczyński jeszcze nie zdeklarował oficjalnie chęci ponownego kandydowania, ale jego kampania już się zaczęła. "Niezależny" dziennikarz Igor Janke, z równie “niezależnej” “Rzeczpospolitej”, tryumfalnie obwieścił, że “Kaczyńscy ruszają w pogoń”. Według niego przemiana Lecha Kaczyńskiego, jaka zachodzi w ostatnich tygodniach jest tak głęboka, że mamy do czynienia nie z Lechem Kaczyńskim, lecz zupełnie z kimś innym, ba, zupełnie z nową wartością. Już Zyta Gilowska zauważyła, w programie “Kropka nad i” u Moniki Olejnik, że Kaczyński jest człowiekiem opanowanym i stabilnym, a Janke dodaje do tego, że prezydent nie pakuje się w konflikty, nie wypowiada się w agresywny sposób o przeciwnikach, broni oskarżanych przez prokuraturę dziennikarzy, no i zmienił ton wypowiedzi. Jednym słowem zachowuje się jak mąż stanu, a przecież kogo innego potrzebują wyborcy, spragnieni ładu spokoju i klasy… niż właśnie nie Lecha Kaczyńskiego?! Jeżeli dodamy do tego, że Kaczyński podpisał traktat lizboński, zapowiada wizytę na Forum Ekonomiczne w Davos, tworzy Narodową Radę Rozwoju, to mamy już nie tylko męża stanu, ale również fachowca przejętego losami kraju.
A mnie jednak tkwi w głowie: "Irasiad jest bardzo zdenerwowany", "Panie prezesie, melduję wykonanie zadania!", nie mówiąc o firmowym "spieprzaj dziadu". I może Igor Janke napisać nawet książkę o przemianach Lecha Kaczyńskiego, to wyborców, którzy mieli okazję obcować z klasą i kulturą pana prezydenta przez ostatnie cztery lata "nic nie przekona, że białe jest białe, a czarne czarne" - jak powiedział klasyk, a przez przypadek brat prezydenta.
Cesarz Kaligula uczynił swego konia, Incitatusa, senatorem cesarstwa Rzymu (niektóre źródła podają, że konsulem). To było możliwe w tamtym czasie. W demokracji, nawet po rewitalizacji, to nie przejdzie…
I tak sondaże pokazują, że w II turze głosy mogłyby się rozłożyć następująco:
D. Tusk – L. Kaczyński 69:31
A. Olechowski – L. Kaczyński 68:32
J. Szmajdziński– L. Kaczyński 66:34
To nie porażka – to klęska. Dla Lecha Kaczyńskiego osobiście, ale jeszcze większa dla jego brata, który - jak wszystko wskazuje, od dawna z reelekcji swojego brata zrobił oś polityki Prawa i Sprawiedliwości i trampolinę polityczną, która by mogła mu przywrócić realną władzę w roku 2011.
Co zrobi Jarosław Kaczyński, czy skorzysta z podszeptów i zmieni kandydata? Na Zbigniewa Ziobro, na przykład? Należy w to wątpić, bo "honor rodziny" na to nie pozwoli, a jak czas już pokazał, Jarosław Kaczyński ma dość ograniczone poczucie rzeczywistości.
Lech Kaczyński jeszcze nie zdeklarował oficjalnie chęci ponownego kandydowania, ale jego kampania już się zaczęła. "Niezależny" dziennikarz Igor Janke, z równie “niezależnej” “Rzeczpospolitej”, tryumfalnie obwieścił, że “Kaczyńscy ruszają w pogoń”. Według niego przemiana Lecha Kaczyńskiego, jaka zachodzi w ostatnich tygodniach jest tak głęboka, że mamy do czynienia nie z Lechem Kaczyńskim, lecz zupełnie z kimś innym, ba, zupełnie z nową wartością. Już Zyta Gilowska zauważyła, w programie “Kropka nad i” u Moniki Olejnik, że Kaczyński jest człowiekiem opanowanym i stabilnym, a Janke dodaje do tego, że prezydent nie pakuje się w konflikty, nie wypowiada się w agresywny sposób o przeciwnikach, broni oskarżanych przez prokuraturę dziennikarzy, no i zmienił ton wypowiedzi. Jednym słowem zachowuje się jak mąż stanu, a przecież kogo innego potrzebują wyborcy, spragnieni ładu spokoju i klasy… niż właśnie nie Lecha Kaczyńskiego?! Jeżeli dodamy do tego, że Kaczyński podpisał traktat lizboński, zapowiada wizytę na Forum Ekonomiczne w Davos, tworzy Narodową Radę Rozwoju, to mamy już nie tylko męża stanu, ale również fachowca przejętego losami kraju.
A mnie jednak tkwi w głowie: "Irasiad jest bardzo zdenerwowany", "Panie prezesie, melduję wykonanie zadania!", nie mówiąc o firmowym "spieprzaj dziadu". I może Igor Janke napisać nawet książkę o przemianach Lecha Kaczyńskiego, to wyborców, którzy mieli okazję obcować z klasą i kulturą pana prezydenta przez ostatnie cztery lata "nic nie przekona, że białe jest białe, a czarne czarne" - jak powiedział klasyk, a przez przypadek brat prezydenta.
Cesarz Kaligula uczynił swego konia, Incitatusa, senatorem cesarstwa Rzymu (niektóre źródła podają, że konsulem). To było możliwe w tamtym czasie. W demokracji, nawet po rewitalizacji, to nie przejdzie…