Jeden z liderów łódzkiego SLD i inicjator referendum Dariusz Joński powiedział, iż jest niezwykle szczęśliwy, że referendum się udało. Ma nadzieję, że teraz uda się osiągnąć w łódzkiej radzie miejskiej kompromis, a to pozwoli na uniknięcie kłótni, które do tej pory towarzyszyły pracy łódzkiego samorządu. - Apelujemy też do premiera, aby osoba, która ma być komisarzem posiadała dwie cechy: kompromis i poszukiwanie dialogu. Jeżeli tych cech nie będzie posiadać - będzie trudno nam się porozumieć - mówi Joński. Zdaniem Sojuszu komisarz, który pojawi się w Łodzi powinien rządzić miastem do jesiennych wyborów samorządowych. Politycy lewicy, nie chcą przedterminowych wyborów nowego prezydenta miasta, bo - ich zdaniem - wiązałoby się to z niepotrzebnymi kosztami.
"Lekcja pokory"
Podobnego zdania są też działacze PO, która wspierała SLD przy referendum. Lider PO w regionie poseł Andrzej Biernat zwrócił uwagę, że to co wydarzyło się w niedzielę, to lekcja pokory dla wszystkich polityków. Według niego, żaden polityk nie może działać bezkarnie i wbrew mieszkańcom. Biernat nie odpowiedział na pytanie, czy teraz w łódzkim samorządzie powstanie oficjalnie koalicja SLD-PO. - Dla miasta i rady miejskiej dobrze będzie, jeśli ta współpraca będzie - powiedział tylko.
"Łódź przegrała"
Przewodniczący Łódzkiego Porozumienia Obywatelskiego, które stanowiło zaplecze prezydenta Kropiwnickiego, Karol Chądzyński powiedział że "wyniki referendum należy uszanować", ale - jego zdaniem - przez wcześniejsze odwołanie Kropiwnickiego wszyscy mieszkańcy miasta sporo przegrali. Podkreślił, że od wielu lat władze Łodzi budowały dobry wizerunek miasta, który teraz został zepsuty. Według niego, trudno w tej chwili oszacować koszty związane z wymianą władz, jednak "trzeba zakończyć rozmowy na ten temat" i doprowadzić do jak najszybszego przekazania władzy.
PAP, arb