Premier na pewno nie ostrzegł bohaterów afery hazardowej o tym, że interesuje się nimi CBA - uważa wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski. Jego zdaniem formułowanie takich oskarżeń pod adresem premiera to "niegodziwa insynuacja". O tym, że premier mógł zdradzić Chlebowskiemu bądź Drzewieckiemu szczegóły akcji CBA przekonywał dziś posłów z komisji śledczej były szef Biura Mariusz Kamiński.
- Widać, że PiS chce walczyć z premierem i podejmuje, pewnie beznadziejną, próbę skompromitowania go - uważa Niesiołowski. Kamiński podczas dzisiejszego przesłuchania przed komisją śledczą stwierdził, że jego zdaniem przeciek o akcji CBA wyszedł z Kancelarii Premiera, chociaż nie wykluczył, że mógł go dokonać również ktoś z CBA. "Teoretycznie jest to możliwe" - mówił Kamiński.
Marek Migalski, eurodeputowany PiS jest zdania, że Kamiński ma rację wskazując jako źródło przecieku Kancelarię Premiera. - Jak widzimy, po 24 sierpnia potencjalni przestępcy dowiedzieli się, że są śledzeni. Istnieje prawdopodobieństwo, że przeciek - czyli poinformowanie pana Drzewieckiego i Chlebowskiego - wyszło, czy mogło wyjść z kancelarii premiera. Ten ciąg skojarzeń logicznie jest nie do odparcia - uważa śląski eurodeputowany PiS.- Ja jeszcze nie przesądzam i wolałbym się wstrzymać od ostatecznych sądów - d0dał. - Kamiński jest dla mnie niestety politykiem, który prowadzi grę polityczną. Atakowanie premiera za wszelką cenę jest nieeleganckie. Pan Kamiński był bardzo polityczny. Nie wyszedł z partyjnych szat - replikował Niesiołowski.
TVN24, arb