Mirosław Drzewiecki, były minister sportu, który będzie dziś odpowiadał na pytania śledczych z komisji hazardowej przygotowuje się do przesłuchania w hotelu poselskim czytając dokumenty i przerzucając tony papieru. - Komisja to spektakl. Jeśli Mirkowi uda się przekonać opinię publiczną do swoich racji, może będzie mógł wrócić do polityki - przekonuje jeden z bliskich współpracowników Drzewieckiego.
- Mirek od dwóch tygodni siedział w sejmowym hotelu, przestudiował setki stron dokumentów z ministerstwa - komentują politycy PO. W przygotowaniu się do przesłuchania Drzewieckiemu pomagała była rzeczniczka resortu sportu Małgorzata Pełechaty. - Mirek nie chciał chodzić po Sejmie, nim zostanie przesłuchany. Małgosia ściągała dla niego stenogramy z posiedzeń komisji sportu, analizowali zeznania innych świadków - relacjonuje polityk PO.
"Gazeta Wyborcza", arb
"Gazeta Wyborcza", arb