- To była zabawna sytuacja - powiedział generał. - Komisja lekarska uznała, że Michnik jest niezdolny do służby wojskowej. Na czym polegała niezdolność? Jąka się - wspominał Jaruzelski. - Kiedy zameldowałem o tym marszałkowi Spychalskiemu to marszałek powiedział: Co? Jąka się? Nie przeszkadza mu to przemawiać na wiecach, a przeszkadza isć do wojska? - opowiadał generał.
- Ostatecznie Michnik do wojska nie poszedł. Ja żałuję, że wyrządziłem mu krzywdę, bo może byłby generałem - dodał Jaruzelski. Dopytywany o stosunek do obecnego redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej", autor stanu wojennego stwierdził: - O Adamie Michniku mogę mówić tylko z wielkim szacunkiem jako dla człowieka, polityka, publicysty i z wielką sympatią jako do człowieka, którego poznałem i znam dobrze. Adam Michnik jest odważny. I był odważny wtedy, gdy innych na to nie było stać - dodał.
Jaruzelski odniósł się też do formuowanych w filmie zarzutów o antysemityzm. - W roku 1967 wydalono z wojska dyscyplinarnie 17 osób pochodzenia żydowskiego. Co prawda nie byłem wtedy ministrem, tylko szefem Sztabu Generalnego, ale żałuję i wstydzę się, że nie huknąłem wtedy pięścią w stół i nie krzyknąłem, że się nie zgadzam. Uważam, że to było niegodziwe - powiedział Jaruzelski.
Przez film o Jaruzelskim kruszy się koalicja SLD z PiS
Radio Zet, mm