W postępowaniu sprawdzającym potwierdziło się, że mężczyzna, który odwiedził Sekułę, miał ze sobą torbę z pieniędzmi i rozmawiał z posłem na temat ustawy hazardowej. - W czasie spotkania nie padła żadna propozycja korupcyjna, w ogóle nie było mowy o pieniądzach - zaznaczył prokurator. Nie wiadomo, kto konkretnie przyszedł do Sekuły. Jak tłumaczy Szułczyński, skoro śledczy nie dopatrzyli się przestępstwa, identyfikacja tej osoby nie była konieczna. Śledczy uznali też, że skoro nie doszło do przestępstwa, Sekuła nie miał też obowiązku powiadomić o wizycie lobbysty organów ścigania. Szułczyński wyjaśnił, że "społeczny obowiązek" informowania o przestępstwie spoczywa na każdym obywatelu, jego zaniechanie nie jest jednak karane. - Inaczej sytuacja wygląda w przypadku instytucji państwowych i jednostek samorządowych. Ich kierownicy mają bezwzględny obowiązek informować o przestępstwie ściganym z urzędu - powiedział prokurator. Nawet gdyby prokuratura przyjęła, że doszło w tej sytuacji do niedopełnienia obowiązków, czyn ten i tak jest już przedawniony.
Sekuła, obecnie poseł PO, szef hazardowej komisji śledczej, mówił niedawno, że w 2000 roku nie miał obowiązku zawiadomienia prokuratury. Podkreślał, że postąpił w tej sytuacji w sposób uczciwy. Zwrócił uwagę, że nigdy nie ukrywał faktu spotkania - informacja o całej sprawie pochodzi z jego wykładów na temat zapobiegania korupcji, na których wielokrotnie o niej opowiadał.
PAP, arb