Codzienne maratony przesłuchań nie zostawiają członkom komisji czasu na rzetelne zapoznanie się z dokumentami - narzeka Zbigniew Wassermann. Zdaniem śledczego PiS, który był gościem radia TOK FM, przyjęta przez przewodniczącego Mirosława Sekułę taktyka kilkunastogodzinnych przesłuchań uniemożliwia odpowiednie przygotowanie się merytoryczne.
- Dostałem dziesięć tysięcy stron dokumentów i trzy godziny na zapoznanie się z nimi - skarży się Wassermann. - Zarówno ja, jak i mój asystent byliśmy w stanie jedynie pobieżnie przejrzeć akta. Taki system pracy do niczego nie prowadzi - mówi poseł PiS, odpowiadając na zarzuty, że przesłuchania Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego były słabo przygotowane i nie ujawniły interesujących konkretów.
Winą za taki stan rzeczy Wassermann obarcza szefa komisji, Mirosława Sekułę z Platformy Obywatelskiej. Zdaniem posła PiS, Sekuła, nie dając członkom komisji nawet dnia przerwy między codziennymi kilkunastogodzinnymi przesłuchaniami, pozbawia śledczych możliwości rzetelnej analizy dokumentów, między innymi z Kancelarii Premiera. W aktach, o których wspomina Wassermann, mogą się znajdować ważne informacje na temat efektów, jakie odnosiły zabiegi hazardowych lobbystów w rządzie i w komisji finansów.
- Przed nami przesłuchania biznesmenów Sobiesiaka i Koska (11 i 12 lutego) - mówi Wassermann. - To są ludzie, którzy byli mechanizmem sprawczym całej afery hazardowej. Sobiesiak i Kosek mogliby wyjaśnić, dlaczego ministrowie rządu byli traktowani jak chłopcy na posyłki.
Winą za taki stan rzeczy Wassermann obarcza szefa komisji, Mirosława Sekułę z Platformy Obywatelskiej. Zdaniem posła PiS, Sekuła, nie dając członkom komisji nawet dnia przerwy między codziennymi kilkunastogodzinnymi przesłuchaniami, pozbawia śledczych możliwości rzetelnej analizy dokumentów, między innymi z Kancelarii Premiera. W aktach, o których wspomina Wassermann, mogą się znajdować ważne informacje na temat efektów, jakie odnosiły zabiegi hazardowych lobbystów w rządzie i w komisji finansów.
- Przed nami przesłuchania biznesmenów Sobiesiaka i Koska (11 i 12 lutego) - mówi Wassermann. - To są ludzie, którzy byli mechanizmem sprawczym całej afery hazardowej. Sobiesiak i Kosek mogliby wyjaśnić, dlaczego ministrowie rządu byli traktowani jak chłopcy na posyłki.
Poseł PiS uważa, że bez odpowiedniej ilości czasu potrzebnego do szczegółowego zbadania dokumentów, posłowie śledczy nie będą w stanie zadawać hazardowym lobbystom trafnych pytań.
TOK FM, PB