Asystent Mirosława Drzewieckiego zeznając przed komisją hazardową twierdził, że nie załatwiał niczego w sprawie budowy w Zieleńcu wyciągu narciarskiego przez Ryszarda Sobiesiaka. "Rzeczpospolita" uważa jednak, że z podsłuchów CBA wynika coś zupełnie innego.
Rosół przyznał przed komisją, że Sobiesiak dzwonił do niego, skarżąc się na brak decyzji Ministerstwa Środowiska w sprawie zgody na zmianę zagospodarowania terenu pod wyciąg. Rosół (wtedy asystent ówczesnego ministra sportu Mirosława Drzewieckiego) obiecał zorientować się w sprawie.
Według jego zeznań dokument potrzebny Sobiesiakowi wówczas (czyli 17 września 2008 r.) czekał do odbioru w resorcie środowiska. Rosół pośredniczył w przefaksowaniu biznesmenowi ministerialnej decyzji. Ale zaznaczył, że nawet nie znał jej treści. Posłom tłumaczył, że była to zwykła interwencja, jaką urzędnik podejmuje na wniosek obywatela. – Nie załatwiłem żadnej decyzji w Ministerstwie Środowiska – zarzekał się.
Tymczasem w podsłuchanej przez agentów rozmowie Rosół poinformował Sobiesiaka 17 września 2008 r., że „wysłał materiał i minister poprosił urzędników, żeby jak najszybciej wydali decyzję środowiskową".
Rosół: nie informowałem o akcji CBA
Według jego zeznań dokument potrzebny Sobiesiakowi wówczas (czyli 17 września 2008 r.) czekał do odbioru w resorcie środowiska. Rosół pośredniczył w przefaksowaniu biznesmenowi ministerialnej decyzji. Ale zaznaczył, że nawet nie znał jej treści. Posłom tłumaczył, że była to zwykła interwencja, jaką urzędnik podejmuje na wniosek obywatela. – Nie załatwiłem żadnej decyzji w Ministerstwie Środowiska – zarzekał się.
Tymczasem w podsłuchanej przez agentów rozmowie Rosół poinformował Sobiesiaka 17 września 2008 r., że „wysłał materiał i minister poprosił urzędników, żeby jak najszybciej wydali decyzję środowiskową".
Rosół: nie informowałem o akcji CBA
"Rzeczpospolita", mm