Janusz Palikot na swoim blogu zastanawia się, co tak naprawdę znajduje się w „lochach Lecha”.
O materiałach, którymi ma dysponować Lech Kaczyński pisała "Gazeta Wyborcza". Dziennik twierdzi, że materiały te mogą zawierać zeznania oficerów WSI, polityków i innych osób składane przed komisją weryfikacyjną Macierewicza. Historia dokumentów zaczęła się w 2007 roku, kiedy szef komisji weryfikacyjnej Jan Olszewski wywiózł je z siedziby Kontrwywiadu do Biura Bezpieczeństwa Narodowego. To z kolei podlega prezydentowi. W lipcu wróciły do miejsca pochodzenia. Nie były jednak kompletne – ktoś wyjął zeznania żołnierzy WSI.
Poseł PO dywaguje nad legalnością zdobycia materiałów. Zastanawia się również czy prezydent Kaczyński nie powinien ich ujawnić. – Jeśli są w nich jakieś ważkie materiały, to czy nie powinny być o tym zawiadomione służby bezpieczeństwa państwa? Czy innymi słowy prezydent gotów jest łamać prawa, stawiać siebie w roli drobnego oszusta i krętacza tylko po to, aby zwiększyć swoje szanse wyborcze? – pyta Palikot.
PP
Poseł PO dywaguje nad legalnością zdobycia materiałów. Zastanawia się również czy prezydent Kaczyński nie powinien ich ujawnić. – Jeśli są w nich jakieś ważkie materiały, to czy nie powinny być o tym zawiadomione służby bezpieczeństwa państwa? Czy innymi słowy prezydent gotów jest łamać prawa, stawiać siebie w roli drobnego oszusta i krętacza tylko po to, aby zwiększyć swoje szanse wyborcze? – pyta Palikot.
PP