- Niepotrzebnie Mirek takich stwierdzeń używa, źle zrobił i tyle - powiedział rzecznik rządu, komentując wywiad Drzewieckiego, jakiego udzielił on na Florydzie stacji TVN24. Graś ocenił, że było to niepotrzebne. - Widać, że te emocje bardzo głęboko w nim tkwią - dodał.
Rzecznik był pytany, czy Drzewiecki - poseł - powinien pobierać pieniądze z Sejmu, podczas gdy gra w golfa na Florydzie. - Wiem, że jest na urlopie, ten urlop się już kończy i chyba w perspektywie dwóch tygodni będzie wracał do Sejmu - odpowiedział rzecznik. Przyznał, że b. minister sportu "nie powinien w tej sytuacji pobierać wynagrodzenia" z Sejmu.
Graś pytany, czy Drzewiecki powinien pozostać w polityce, odpowiedział: - to będzie bardzo trudne, ale tak naprawdę wszystko zależy od ustaleń prokuratury i komisji śledczej (badającej tzw. aferę hazardową - PAP).W czwartek TVN24 wyemitowała rozmowę z przebywającym na Florydzie byłym ministrem sportu. Według stacji, Drzewiecki brał tam udział w turnieju golfowym. Wzburzony b. minister sportu mówiąc o aferze hazardowej zapewniał, że zawsze działał zgodnie z prawem.
"Ja jestem dowodem na to, że Polska jest w dalszym ciągu dzikim krajem. Zabito mi matkę, taka jest prawda. W związku z tym nie mam odrobiny dobrych emocji do ludzi, którzy to zrobili. Na całe szczęście wiem - bo wierzę w Boga - że jest piekło, że ci ludzie trafią do piekła" - mówił polityk.
W związku z aferą hazardową, w październiku 2009 r. Drzewiecki został odwołany z funkcji ministra sportu. Według materiałów CBA miał on, podobnie jak były szef klubu PO Zbigniew Chlebowski, lobbować na rzecz biznesmenów z branży hazardowej, przede wszystkim Ryszarda Sobiesiaka. Obaj jednak temu zaprzeczali.
Matka Mirosława Drzewieckiego zmarła na początku października 2009 r., w dniu jego dymisji, w kilka dni po ujawnieniu tzw. afery hazardowej.
pap, em