Czarnecki: Bruksela nabija się z Sikorskiego

Czarnecki: Bruksela nabija się z Sikorskiego

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wprost 
- Prawybory w PO idą pełną parą. Czasem ma to wymiar komiczny, czasem żenujący. W obu przypadkach w głównej roli występuje zazwyczaj urzędujący minister spraw zagranicznych, który coraz częściej zresztą staje się ulubionym tematem anegdot swoich kolegów-ministrów z innych krajów - pisze europoseł PiS Ryszard Czarnecki na swoim blogu.
- Że śmieją się z Sikorskiego - pół biedy, znacznie gorzej, że śmieją się też z Polski. Słuchanie w Brukseli jak tutejsi dyplomaci zrywają boki, bo polski minister zdymisjonował polskiego prezydenta, choć sam nawet nie jest jeszcze kandydatem - nie jest rzeczą przyjemną – pisze europoseł.

Czarnecki twierdzi, że ostatnio w Brukseli złośliwie jest komentowany fakt, że polski minister spraw zagranicznych, zamiast jeździć po świecie, albo pracować w kraju, udał się do Zakopanego na mistrzostwa Platformy Obywatelskiej w narciarstwie alpejskim.

- Trochę było mi dziwnie, gdy dwóch dżentelmenów, zatrudnionych w Brukseli pokładało się ze śmiechu, bo szef polskiego MSZ i kandydat na kandydata na te mistrzostwa pojechał… z nogą w gipsie. Takie obrazki, powtarzane w brukselskich restauracjach i na dyplomatycznych salonach nie budują prestiżu Polski, przeciwnie - pokazują nas jako kraj rządzony przez polityków śmiesznych mimo woli" - pisze Czarnecki i dodaje: - Takie obrazki, powtarzane w brukselskich restauracjach i na dyplomatycznych salonach nie budują prestiżu Polski, przeciwnie - pokazują nas jako kraj rządzony przez polityków śmiesznych mimo woli.

Swoją wypowiedź na blogu Czarnecki kończy tak: - Była kiedyś bajka dla dzieci o małym mamucie, gdzie padały następujące słowa: "dużo śmiechu, trochę smutku - to historia o mamutku". Trawestując: "sporo wstydu, dużo śmiechu, gaf bez liku - to historia o RadSiku".

im