Sąd nakazał prokuraturze ponowne wszczęcie śledztwa w sprawie ukrywania przez Janusza Palikota majątku w rajach podatkowych, dzięki czemu miałby on uniknąć jego podziału ze swoją byłą żoną. - Nie daruję mu. Musi oddać część naszego wspólnego majątku - przekonuje Maria Nowińska, była żona lubelskiego posła PO.
Palikot twierdzi oficjalnie, że jego majątek wynosi zaledwie 5 milionów złotych. Tymczasem w niektórych wypowiedziach chwali się posiadaniem 330 milionów złotych. Różnica między tymi kwotami ma się znajdować w bankach umiejscowionych w tzw. rajach podatkowych. - On to zaplanował jeszcze przed rozwodem - uważa Nowińska. - Do tej pory korzystał z nieudolności prokuratury, która zawiesiła śledztwo - dodaje zdenerwowana. Śledczy zawiesili śledztwo w momencie gdy nie byli w stanie uzyskać informacji na ten temat od krajów, w których Palikot miał ukryć majątek. Nowińska zaskarżyła tę decyzję do sądu - i wygrała.
- Wystarczy przeanalizować polskie rachunki bankowe i przelewy tych wszystkich egzotycznych firm. Nie rozumiem, dlaczego prokuratura nie zrobiła tego do tej pory - dziwi się Nowińska. - To jest zwykły oszust. Ja mu nie daruję. Nadal ukrywa swój majątek. Z jego ostatnich deklaracji majątkowych wynika, że ma już tylko 5 milionów. A ja się pytam, co się stało z setkami milionów, które warta była nasza firma? - pyta była żona posła.
- Wystarczy przeanalizować polskie rachunki bankowe i przelewy tych wszystkich egzotycznych firm. Nie rozumiem, dlaczego prokuratura nie zrobiła tego do tej pory - dziwi się Nowińska. - To jest zwykły oszust. Ja mu nie daruję. Nadal ukrywa swój majątek. Z jego ostatnich deklaracji majątkowych wynika, że ma już tylko 5 milionów. A ja się pytam, co się stało z setkami milionów, które warta była nasza firma? - pyta była żona posła.
"Super Express", arb