Migalski do "Gazety Wyborczej": piszcie że zarzucano mi kradzież piórnika

Migalski do "Gazety Wyborczej": piszcie że zarzucano mi kradzież piórnika

Dodano:   /  Zmieniono: 
„Doktor politologii na UŚ. Zarzucano mu, że jako komentator był ukrytym zwolennikiem PiS. PiS zwróciło na niego uwagę gdy skrytykował środowisko akademickie za niechętny stosunek do lustracji. W 2009 roku został jedynką PiS na Śląsku i dostał się do europarlamentu” - taka notka znalazła się pod wywiadem z Markiem Migalskim w "Gazecie Wyborczej". "Czy wyobrażacie sobie Państwo, że pod wywiadem w GW z prof. Leną Kolarską – Bobińską znajduje się notka – „Zarzucano jej, że jako komentatorka była ukrytym zwolennikiem PO”? - pyta polityk na swoim blogu.
"Ciekawe jest także i to, że przecież ten mądrala z Wyborczej, który sporządził tę słodką notkę… nie skłamał! Bo rzeczywiście – zarzucano mi, że sprzyjam PiS-owi. Faktycznie, byłem jednym z niewielu komentatorów, którzy na dźwięk słów Kaczyński, czy PiS, nie toczyli piany z pyska, a hotelowe igraszki w pokoju Renaty Beger nie uznawali za koniec polskiej demokracji, a jedynie za jej codzienne, brzydkie oblicze. Wielokrotnie to już wyjaśniałem – nie byłem obiektywny, bo nikt nie jest, ale byłem niezależny. To, co mówiłem, było mądre, albo głupie, ale moje – nikt mi nie suflował, nikt mi nie podpowiadał, co mam mówić" - pisze Migalski. A Gazecie Wyborczej eurodeputowany proponuje, aby w przyszłości informowała też o innych zarzutach pod jego adresem - m.in. o tym, że... ukradł piórnik Zosi z III c co, jak zaznacza eurodeputowany, też nie jest prawdą.

arb