- Jesteś najlepszy i dlatego wygrałeś prawybory. Nawet jeśli Ci trochę zazdroszczę, to mówię to naprawdę szczerze – powiedział premier Donald Tusk do Bronisława Komorowskiego po ogłoszeniu wyników prawyborów w Platformie. Marszałek Sejmu pokonał swojego kontrkandydata Radosława Sikorskiego i będzie reprezentował Platformę w wyścigu do fotela prezydenckiego.
Premier powiedział, że Komorowski został kandydatem PO na prezydenta, bo na to zasłużył całym swoim życiem, postawą, odwagą i dobrocią. Podkreślił, że wierzy iż Komorowski wygra wybory prezydenckiej i będzie dobrym prezydentem dla wszystkich Polaków.
Tusk mówił też, że Komorowski będzie prezydentem, który "naprawdę zakończy wojnę na górze", bo - jak dodał premier - wojna na górze oznacza brak spokoju ludzi na dole. "Mamy tej wojny serdecznie dosyć" - powiedział premier. Zapewnił, że "demokrację razem z Bronisławem Komorowskim rozumiemy tak samo". "Kiedy jest kampania trzeba się bić, ale później kiedy jest praca nie można się już bić trzeba ze sobą współpracować" - podkreślił Tusk.
Dodał, że Komorowski - inaczej niż wielu innych polityków - wyciąga z ludzi to, co dobre. "Stał się wzorem politycznych cnót dla każdego z nas - umiarkowanie, zdolność do współpracy i do pracy na rzecz innych, na rzecz ojczyzny" - mówił premier.
Podkreślił też, że "Polsce będzie potrzebna jedna, mocna drużyna, by nasz kraj poprowadzić do sukcesu".
Tusk do Sikorskiego: każdą przegraną można przekuć w sukces
"Panie ministrze, ja byłem dokładnie w pańskim wieku, to znaczy Radku miałem dokładnie tyle lat ile ty, kiedy w PO podjęto decyzję, w dużo węższym gronie niż dzisiaj, że mam kandydować w wyborach prezydenckich" - mówił Tusk do Sikorskiego. W związku z tym - jak mówił wie, "że każdą przegraną można przekuć w sukces".
"Jeśli mi się udało, to i tobie w przyszłości się też na pewno uda" - zapewnił premier. Jak ocenił, ogłoszenie wyników w prawyborach PO to "bardzo ważny dzień, bo wielu było takich (...), którzy wątpili w sens i możliwość przeprowadzenia prawyborów przed wyborami prezydenckimi".
Według Tuska, "to pierwszy krok, który zmieni już na zawsze polską politykę". Zwracając się do członków PO oświadczył: "to powód do autentycznej satysfakcji dla was wszystkich". Na ręce szefowej komisji prawyborczej Hanny Gronkiewicz-Waltz złożył podziękowania dla członków swojej partii. "Dziękuję Platformo" - powiedział Tusk.
"Dzisiaj mamy jednego bohatera "
Dzisiaj mamy jednego bohatera. Dzisiaj mamy kandydata Platformy na urząd prezydenta - Bronisława Komorowskiego - podkreślił premier Donald Tusk.
Premier przypomniał, że o Komorowskim usłyszał wcześniej, niż miał możliwość go poznać. "Warto to zawsze przypominać, szczególnie tym, który mają krótką pamięć, którzy nie chcą pamiętać. W 1971 r. - prawie 40 lat temu - Bronek Komorowski po raz pierwszy znalazł się w komunistycznym więzieniu" - powiedział Tusk.
W jego ocenie kluczowe, żeby zrozumieć istotę aktywności życiowej takich ludzi jak Bronisław Komorowski, jest zrozumienie jak należy działać, gdy jest się przyzwoitym i odważnym człowiekiem, w danym przez Pana Boga w czasie. "Podobnie jak Radek Sikorski, Bronisław Komorowski udowadniał, że kiedy trzeba się bić, to się bije, a kiedy trzeba pracować, lojalnie współpracować, to także to robi najlepiej jak potrafi".
Dzisiaj w Polsce nie brakuje ludzi w politycznych elitach, którzy wtedy, kiedy trzeba się było bić - a ci, który się bili ryzykowali dużo, czasami wszystko - byli nadzwyczaj spokojni i lojalni. A dzisiaj, kiedy trzeba spokojnie budować sukces wolnej Rzeczpospolitej oni chcą się bić, bo to nic nie kosztuje.
PAP, im
Tusk mówił też, że Komorowski będzie prezydentem, który "naprawdę zakończy wojnę na górze", bo - jak dodał premier - wojna na górze oznacza brak spokoju ludzi na dole. "Mamy tej wojny serdecznie dosyć" - powiedział premier. Zapewnił, że "demokrację razem z Bronisławem Komorowskim rozumiemy tak samo". "Kiedy jest kampania trzeba się bić, ale później kiedy jest praca nie można się już bić trzeba ze sobą współpracować" - podkreślił Tusk.
Dodał, że Komorowski - inaczej niż wielu innych polityków - wyciąga z ludzi to, co dobre. "Stał się wzorem politycznych cnót dla każdego z nas - umiarkowanie, zdolność do współpracy i do pracy na rzecz innych, na rzecz ojczyzny" - mówił premier.
Podkreślił też, że "Polsce będzie potrzebna jedna, mocna drużyna, by nasz kraj poprowadzić do sukcesu".
Tusk do Sikorskiego: każdą przegraną można przekuć w sukces
"Panie ministrze, ja byłem dokładnie w pańskim wieku, to znaczy Radku miałem dokładnie tyle lat ile ty, kiedy w PO podjęto decyzję, w dużo węższym gronie niż dzisiaj, że mam kandydować w wyborach prezydenckich" - mówił Tusk do Sikorskiego. W związku z tym - jak mówił wie, "że każdą przegraną można przekuć w sukces".
"Jeśli mi się udało, to i tobie w przyszłości się też na pewno uda" - zapewnił premier. Jak ocenił, ogłoszenie wyników w prawyborach PO to "bardzo ważny dzień, bo wielu było takich (...), którzy wątpili w sens i możliwość przeprowadzenia prawyborów przed wyborami prezydenckimi".
Według Tuska, "to pierwszy krok, który zmieni już na zawsze polską politykę". Zwracając się do członków PO oświadczył: "to powód do autentycznej satysfakcji dla was wszystkich". Na ręce szefowej komisji prawyborczej Hanny Gronkiewicz-Waltz złożył podziękowania dla członków swojej partii. "Dziękuję Platformo" - powiedział Tusk.
"Dzisiaj mamy jednego bohatera "
Dzisiaj mamy jednego bohatera. Dzisiaj mamy kandydata Platformy na urząd prezydenta - Bronisława Komorowskiego - podkreślił premier Donald Tusk.
Premier przypomniał, że o Komorowskim usłyszał wcześniej, niż miał możliwość go poznać. "Warto to zawsze przypominać, szczególnie tym, który mają krótką pamięć, którzy nie chcą pamiętać. W 1971 r. - prawie 40 lat temu - Bronek Komorowski po raz pierwszy znalazł się w komunistycznym więzieniu" - powiedział Tusk.
W jego ocenie kluczowe, żeby zrozumieć istotę aktywności życiowej takich ludzi jak Bronisław Komorowski, jest zrozumienie jak należy działać, gdy jest się przyzwoitym i odważnym człowiekiem, w danym przez Pana Boga w czasie. "Podobnie jak Radek Sikorski, Bronisław Komorowski udowadniał, że kiedy trzeba się bić, to się bije, a kiedy trzeba pracować, lojalnie współpracować, to także to robi najlepiej jak potrafi".
Dzisiaj w Polsce nie brakuje ludzi w politycznych elitach, którzy wtedy, kiedy trzeba się było bić - a ci, który się bili ryzykowali dużo, czasami wszystko - byli nadzwyczaj spokojni i lojalni. A dzisiaj, kiedy trzeba spokojnie budować sukces wolnej Rzeczpospolitej oni chcą się bić, bo to nic nie kosztuje.
PAP, im