Donald Tusk ocenił, że również szef Platformy Obywatelskiej powinien być wybierany w prawyborach. Premier powiedział też, że Bronisław Komorowski powinien pełnić funkcję marszałka Sejmu aż do czasu swojego ewentualnego zwycięstwa w wyborach prezydenckich.
Tusk zapowiedział, że jeszcze przed wyborami samorządowymi na jesieni "w niektórych miejscach" zostaną zorganizowane prawybory. "To, na czym mi zależy - nie wiem, czy w maju damy radę, bo to by wymagało zmiany statutu i mogłoby być skomplikowane - ale chciałbym, by jak najszybciej także przewodniczącego Platformy wybierali wszyscy członkowie partii" - powiedział premier. W maju odbyć się ma Krajowa Konwencja PO, która wybierze nowego szefa partii.
Premier przyznał, że prawybory prezydenckie nie były w pełni tajne, ponieważ nie został zbudowany w pełni szczelny system. Tusk podkreślił, że pytał tych, którzy "znają się na rzeczy, jak wyglądają frekwencje w prawyborach w ojczyźnie prawyborów, czyli w Stanach Zjednoczonych".
Pierwsze koty za płoty
"Tam nie jest o wiele lepiej" - powiedział premier. "Podejrzewam, że jest jakiś próg (frekwencji - PAP), do którego będziemy docierać, ale nie stuprocentowy, ale pierwsze koty za płoty, uważam, że generalnie jest ok" - uważa Tusk.
Pytany, czy w związku z niską frekwencją nie należy postawić na jakość, a nie ilość członków PO, odpowiedział: "PO jest dość otwartą partią, nie jest trudno zapisać się do Platformy. Ja nie wykluczam, że na przykład wtedy, kiedy PO wygrała wybory, albo wtedy, gdy są największe emocje związane z wyborami prezydenckimi, wiele ludzi się zapisuje, myśląc, że chce być (w partii - PAP) i na tym jednorazowym akcie poprzestaje".
Tusk podkreślił, że prawybory "pomagają weryfikować", czy tak jest rzeczywiście. "Są ludzie, którzy sympatyzują, ale nic poza tym nie chcą włożyć, zastanowimy się, co z tym zrobić" - powiedział.
Komorowski powinien zostać marszałkiem
Premier był pytany, kto zostanie nowym marszałkiem Sejmu. "Pytanie o nowego marszałka nie jest pytaniem do mnie, po pierwsze jest pytaniem do wszystkich Polaków, bo ja nie sądzę, żeby nastąpiła zmiana, jeśli chodzi o fotel marszałka Sejmu, przed wyborami prezydenckimi, nie będę w żadnym wypadku namawiał Bronisława Komorowskiego do rezygnacji, wręcz przeciwnie, uważam, że lepiej będzie dla stabilności koalicji, stabilności sytuacji w Sejmie, aby marszałek Komorowski był marszałkiem do wyborów, a zmiana nastąpi wtedy, jeśli wygra" - tłumaczył Tusk.
Wynik wyborów nie jest przesądzony
Jak dodał, w rozmowie z Komorowskim "w cztery oczy" mówił mu, że zwycięstwo w prawyborach nie oznacza "jak podawały niektóre media, że de facto rozstrzygnęły się losy kampanii prezydenckiej".
"Ja jestem - Bogu dzięki - jeszcze żywym dowodem na to, że bardzo różnie bywa w kampaniach prezydenckich i że trzeba naprawdę powalczyć" - powiedział Tusk. Podkreślił, że nawet jeśli Komorowski wygra wybory, to "nie jest tak, że automatycznie mój kandydat zostanie marszałkiem Sejmu".
"Ja nie szukam teraz kandydata, nie szukam zastępstwa dla Bronisława Komorowskiego" - oświadczył Tusk.
Premier nie chciał powiedzieć na kogo sam głosował. "Nie zdradzę, bo nie" - odpowiedział Tusk na pytanie na kogo oddał głos. Dopytywany: "był pan w większości?", odpowiedział: "w PO czuje się zawsze w większości".
Premier przyznał, że prawybory prezydenckie nie były w pełni tajne, ponieważ nie został zbudowany w pełni szczelny system. Tusk podkreślił, że pytał tych, którzy "znają się na rzeczy, jak wyglądają frekwencje w prawyborach w ojczyźnie prawyborów, czyli w Stanach Zjednoczonych".
Pierwsze koty za płoty
"Tam nie jest o wiele lepiej" - powiedział premier. "Podejrzewam, że jest jakiś próg (frekwencji - PAP), do którego będziemy docierać, ale nie stuprocentowy, ale pierwsze koty za płoty, uważam, że generalnie jest ok" - uważa Tusk.
Pytany, czy w związku z niską frekwencją nie należy postawić na jakość, a nie ilość członków PO, odpowiedział: "PO jest dość otwartą partią, nie jest trudno zapisać się do Platformy. Ja nie wykluczam, że na przykład wtedy, kiedy PO wygrała wybory, albo wtedy, gdy są największe emocje związane z wyborami prezydenckimi, wiele ludzi się zapisuje, myśląc, że chce być (w partii - PAP) i na tym jednorazowym akcie poprzestaje".
Tusk podkreślił, że prawybory "pomagają weryfikować", czy tak jest rzeczywiście. "Są ludzie, którzy sympatyzują, ale nic poza tym nie chcą włożyć, zastanowimy się, co z tym zrobić" - powiedział.
Komorowski powinien zostać marszałkiem
Premier był pytany, kto zostanie nowym marszałkiem Sejmu. "Pytanie o nowego marszałka nie jest pytaniem do mnie, po pierwsze jest pytaniem do wszystkich Polaków, bo ja nie sądzę, żeby nastąpiła zmiana, jeśli chodzi o fotel marszałka Sejmu, przed wyborami prezydenckimi, nie będę w żadnym wypadku namawiał Bronisława Komorowskiego do rezygnacji, wręcz przeciwnie, uważam, że lepiej będzie dla stabilności koalicji, stabilności sytuacji w Sejmie, aby marszałek Komorowski był marszałkiem do wyborów, a zmiana nastąpi wtedy, jeśli wygra" - tłumaczył Tusk.
Wynik wyborów nie jest przesądzony
Jak dodał, w rozmowie z Komorowskim "w cztery oczy" mówił mu, że zwycięstwo w prawyborach nie oznacza "jak podawały niektóre media, że de facto rozstrzygnęły się losy kampanii prezydenckiej".
"Ja jestem - Bogu dzięki - jeszcze żywym dowodem na to, że bardzo różnie bywa w kampaniach prezydenckich i że trzeba naprawdę powalczyć" - powiedział Tusk. Podkreślił, że nawet jeśli Komorowski wygra wybory, to "nie jest tak, że automatycznie mój kandydat zostanie marszałkiem Sejmu".
"Ja nie szukam teraz kandydata, nie szukam zastępstwa dla Bronisława Komorowskiego" - oświadczył Tusk.
Premier nie chciał powiedzieć na kogo sam głosował. "Nie zdradzę, bo nie" - odpowiedział Tusk na pytanie na kogo oddał głos. Dopytywany: "był pan w większości?", odpowiedział: "w PO czuje się zawsze w większości".
PAP, im