Gdybym była Jarosławem Kaczyńskim, teraz dzwoniłabym do Lecha Kaczyńskiego i powiedziała: "Leszku, robimy prawybory" - radzi w rozmowie z "Polską" prof. Jadwiga Staniszkis.
Profesor była też dziś gościem w RMF FM. - Nic nie jest jasne. Różnica między Komorowskim a Lechem Kaczyńskim w pierwszej turze nie jest zbyt wielka. Gdyby Kaczyński walczył, mógłby ciągle wygrać - mówiła.
Staniszkis uważa, że duży wpływ na postawę obecnego prezydenta ma sytuacja osobista. - Chodzi o chorą matkę. Bardzo mu współczuję. Ale także to jest ciężki kawałek chleba: prezydentura. Szczególnie przy konstrukcji osobowości, która nie lubi być ciągle w takich właśnie "salonowo-żyrandolowych" sytuacjach jak to nazwał Tusk.
Jej zdaniem Platforma wyszła z prawyborów osłabiona. Przede wszystkim niska frekwencja pokazała, że dla działaczy tej partii "mniej liczy się wizja państwa, jaką chce realizować PO, a bardziej własna kariera".
W dodatku wynik Bronisława Komorowskiego pokazuje, że nie cieszy się wysokim poparciem wśród młodzieży, a to kluczowy dla PO elektorat. - Komorowski i całe starsze pokolenie polityków traci kontakt z młodszymi - twierdzi.
- Ja zaproponowałam wykorzystanie tej informacji i doświadczenia tych prawyborów, żeby zrobić prawybory w PiS-ie, które mogłyby pokazać większą mobilizację, mogłyby pokazać wachlarz centroprawicowości, z takimi ludźmi jak Romaszewski czy Olszewski. Byłyby szansą - albo reanimować Kaczyńskiego, albo gdyby przegrał, uratowanie dynamiki PiS-u.
Zdaniem Staniszkis nie widać, że Lech Kaczyński chciałby kandydować. - Prawybory byłyby okazją, żeby nawet Lech Kaczyński nabrał większej dynamiki, a myślę, że takie osoby jak Romaszewski, Jan Olszewski znają sytuację w naszym państwie, minusy rządzenia Platformy na tyle dobrze i na tyle szczegółowo z perspektywy bezpieczeństwa energetycznego, gospodarczego, roli różnych lobby, że bardzo skutecznie mogliby pomóc wygranej.Staniszkis uważa, że duży wpływ na postawę obecnego prezydenta ma sytuacja osobista. - Chodzi o chorą matkę. Bardzo mu współczuję. Ale także to jest ciężki kawałek chleba: prezydentura. Szczególnie przy konstrukcji osobowości, która nie lubi być ciągle w takich właśnie "salonowo-żyrandolowych" sytuacjach jak to nazwał Tusk.
Jej zdaniem Platforma wyszła z prawyborów osłabiona. Przede wszystkim niska frekwencja pokazała, że dla działaczy tej partii "mniej liczy się wizja państwa, jaką chce realizować PO, a bardziej własna kariera".
W dodatku wynik Bronisława Komorowskiego pokazuje, że nie cieszy się wysokim poparciem wśród młodzieży, a to kluczowy dla PO elektorat. - Komorowski i całe starsze pokolenie polityków traci kontakt z młodszymi - twierdzi.
"Polska", RMF FM, mm