Joanna Senyszyn krytykuje tych działaczy SLD, którzy niezbyt entuzjastycznie przyjęli Grzegorza Napieralskiego jako kandydata partii w wyborach prezydenckich. "Ten wybór jest nie w smak wielu. Najbardziej tym, którzy sami rwali się do kandydowania i latali już po mediach, jako pretendenci. Niezadowoleni są też ci, którzy mieli ambicję namaszczenia kolejnego kandydata, jak zrobili to z poprzednim, i czują się zawiedzeni usamodzielnieniem partyjnych struktur" - pisze europosłanka na blogu. Nie wymienia jednak żadnych nazwisk polityków krytycznych wobec Napieralskiego.
"Większość na szczęście rozumie dlaczego Grzegorz Napieralski będzie miał większe poparcie niż uzyskałby Jerzy Szmajdziński. Przewodniczący SLD jest politykiem nowej generacji, bez jakichkolwiek obciążeń. Jest też zdecydowanie mniej ekumeniczny, a zatem wyraźniej różni się od kandydata PO".
Senyszyn przekonuje, że wynik Napieralskiego jest sprzężony z notowaniami partii. "Mariaże z centrum tylko szkodzą. Przykład odrzuconego przez Polaków LiDu pokazał dobitnie, że nie wolno sprzeciwiać się woli wyborców i wciąż reanimować skazanych na polityczną śmierć. Trzeba być humanitarnym i pozwolić wreszcie zejść ze sceny kanapowym partyjkom i politykom, których jedynym mandatem jest dobre mniemanie o sobie i złe o SLD. Trzeba wierzyć wyborcom, którzy od lat pokazują, że miejsce dla tych, którzy się SLD brzydzą, jest na śmietniku historii. Jedyna droga do odbudowania mocnej pozycji lewicy, to z żywymi naprzód iść. Sojusz współpracuje z bardzo wieloma lewicowymi ruchami. Nie musi się na nikogo otwierać, jak bajdurzą niektórzy, bo jest otwarty. Jak podczas mojej kampanii do Parlamentu Europejskiego i nadal w Małopolsce. Jestem spokojna, że teraz też pójdziemy razem, bo mamy te same lewicowe ideały" - przekonuje Senyszyn pośrednio krytykując zwolenników LiD w SLD czyli Aleksandra Kwaśniewskiego i Wojciecha Olejniczaka.
"Ugrupowanie i organizacje społeczne, które wspierały Jerzego Szmajdzińskiego, w sposób naturalny opowiedzą się za Grzegorzem Napieralskim. Wynika to nie z miłości do konkretnego kandydata, ale z polityki wspólnych działań z SLD. Jedynej partii na lewicy, która się liczy i ma społeczną legitymizację" - konkluduje Senyszyn.
Senyszyn przekonuje, że wynik Napieralskiego jest sprzężony z notowaniami partii. "Mariaże z centrum tylko szkodzą. Przykład odrzuconego przez Polaków LiDu pokazał dobitnie, że nie wolno sprzeciwiać się woli wyborców i wciąż reanimować skazanych na polityczną śmierć. Trzeba być humanitarnym i pozwolić wreszcie zejść ze sceny kanapowym partyjkom i politykom, których jedynym mandatem jest dobre mniemanie o sobie i złe o SLD. Trzeba wierzyć wyborcom, którzy od lat pokazują, że miejsce dla tych, którzy się SLD brzydzą, jest na śmietniku historii. Jedyna droga do odbudowania mocnej pozycji lewicy, to z żywymi naprzód iść. Sojusz współpracuje z bardzo wieloma lewicowymi ruchami. Nie musi się na nikogo otwierać, jak bajdurzą niektórzy, bo jest otwarty. Jak podczas mojej kampanii do Parlamentu Europejskiego i nadal w Małopolsce. Jestem spokojna, że teraz też pójdziemy razem, bo mamy te same lewicowe ideały" - przekonuje Senyszyn pośrednio krytykując zwolenników LiD w SLD czyli Aleksandra Kwaśniewskiego i Wojciecha Olejniczaka.
"Ugrupowanie i organizacje społeczne, które wspierały Jerzego Szmajdzińskiego, w sposób naturalny opowiedzą się za Grzegorzem Napieralskim. Wynika to nie z miłości do konkretnego kandydata, ale z polityki wspólnych działań z SLD. Jedynej partii na lewicy, która się liczy i ma społeczną legitymizację" - konkluduje Senyszyn.
arb