Tomasz Nałęcz był kandydatem na prezydenta zgłoszonym przez Partię Demokratyczną i Socjaldemokrację Polską. Pod koniec kwietnia zrezygnował jednak z udziału w wyborach.
"Rozmawiałem z marszałkiem Bronisławem Komorowskim i nie ukrywałem w tej rozmowie, że w mojej ocenie w obecnej sytuacji najrozsądniejsze dla człowieka lewicy jest poparcie jego właśnie w tych wyborach" - powiedział w środę Nałęcz. Jak ocenił, "dla ludzi lewicy przede wszystkim powinno liczyć się to, by zablokować odżywający projekt IV Rzeczypospolitej". W jego ocenie ludzie lewicy powinni już w pierwszej turze zagłosować na Komorowskiego.
Jak zaznaczył, ceni sobie "różne pozytywne" cechy kandydata SLD Grzegorza Napieralskiego. "Nie podzielam jego decyzji o kandydowaniu nie ze względu na jego cechy, tylko ze względu na ogólną sytuację. Uważam, że głos ludzi lewicy w tych wyborach może znaczyć bardzo wiele, bo może rozstrzygnąć o porażce projektu IV Rzeczypospolitej" - zaznaczył.
Komorowski powiedział, że liczy także na to, iż również inne środowisko, "z którym w przeszłości przeszedł część politycznej drogi", czyli Stronnictwo Konserwatywno-Ludowe rozważy poparcie jego kandydatury". "Jeżeli to poparcie stanie się faktem, będę się bardzo cieszył. Byłoby to dla mnie potwierdzeniem mojej zasady życiowej, że nawet jeżeli polityka czasami dzieli, ważne jest, aby zachować relacje umożliwiające współpracę" - dodał marszałek.
W jego opinii, przy okazji kampanii prezydenckiej może "nastąpić proces dalszego porządkowania sceny politycznej i większej konsolidacji wokół najważniejszych sił politycznych, co jest elementem korzystnym w każdym miejscu sceny politycznej".
Schetyna: Komorowski nie weźmie udziału w debatach przed I turą
Komorowski powiedział, że nie uchyla się od debaty ze swoimi kontrkandydatami. Dodał jednak, że inicjatywa w tej sprawie leży po stronie Jarosława Kaczyńskiego. "Wydaje mi się, że mój zasadniczy, główny konkurent jakim jest Jarosław Kaczyński musi mieć pierwszeństwo, jeśli chodzi o ocenę tego, czy chce debatować publicznie, czy nie, ze względów zrozumiałych" - stwierdził marszałek.
Jak zaznaczył, naturalne jest, aby taka debata na pewno odbyła się przed ewentualną drugą turą wyborów.
Komorowski mówił ponadto, że jednym z elementów jego kampanii wyborczej będzie zaprezentowanie składu jego Komitetu Honorowego. Nie chciał jednak zdradzić nazwisk osób, które będą tworzyć komitet. "Mam przekonanie, że będzie to bardzo atrakcyjny skład osób z punktu widzenia medialnego" - dodał.
Podkreślił, że Komitet Honorowy będą tworzyć osoby "o niesłychanie pozytywnych konotacjach, skojarzeniach i reprezentujących sobą w różnych dziedzinach życia najwyższy poziom, najwyższe osiągnięcia". "Pokażemy w odpowiednim momencie szersze spektrum osób wspierających moja kandydaturę. Z góry serdecznie tym osobom dziękuję" - dodał.
Bartoszewski, Mazowiecki, Wałęsa - murem za Komorowskim
Szef sztabu wyborczego Komorowskiego Sławomir Nowak ujawnił w środę w radiowej "Trójce", że w skład komitetu honorowego marszałka Sejmu wejdą m.in. Lech Wałęsa, Tadeusz Mazowiecki i Władysław Bartoszewski.
Pytany o najnowsze sondaże, który wskazują niewielki spadek poparcia dla jego kandydatury, powiedział, że i tak są one wyjątkowo łaskawe dla niego i dla PO. Dodał jednak, że świadczą o tym, że jest "jeszcze ogromne rozchwianie opinii publicznej" związane z szokiem po katastrofie pod Smoleńskiem. "Pewnie jeszcze jakiś czas takie nieustabilizowanie do końca poglądów w kwestiach wyborczych będzie miało miejsce" - zaznaczył.
Z ostatniego sondażu SMG/KRC dla TVN24 wynika, że Komorowski w pierwszej turze wyborów prezydenckich może liczyć na poparcie 45 proc. wyborców, zaś prezes PiS Jarosław Kaczyński - na 30 proc.; w drugiej turze Komorowski pokonałby Kaczyńskiego w stosunku 55 do 34 proc. Oznacza to, że w porównaniu z poprzednim badaniem (wykonanym 26 kwietnia) kandydat PO stracił po 2 pkt proc. w obu turach, kandydat PiS - zyskał 3 pkt proc. w pierwszej turze, a w drugiej stracił 1 punkt proc.
PAP, mm