Kulisy kontrowersyjnego filmu
- Byłem w lesie Katyńskim, byłem jednym z członków ekipy telewizyjnej, która miała relacjonować uroczystości w Katyniu. Po tragedii wróciłem w nocy pociągiem razem z rodzinami Katyńskimi. Dostałem propozycję, żeby opowiedzieć o tym do kamery Ewy Stankiewicz, świetnej dokumentalistki. Jako miejsce nagrania wybrano Krakowskie Przedmieście. W niedzielę po południu stanęliśmy z kamerą i zacząłem opowiadać. Masa zniczy, wielu, wielu ludzi, wielka zbiorowość. Ludzie otoczyli nas, słuchali i zaczęli sami dopowiadać. Wtedy wystarczyło przestawić kamerę i ludzie chętnie, spontanicznie dzielili się swoim bólem, troską o państwo, niezgodą na to, co się działo. Ludzie darzą mnie zaufaniem i chcieli ze mną rozmawiać. Daliśmy głos pewnej kompletnie marginalizowanej i nieobecnej w mediach wrażliwości. I to jest przykład wielkiej tolerancji i szacunku dla demokracji. To były bardzo często moje odczucia. Miałem się sprzeciwiać temu, że ktoś mówi, że szydzono z prezydenta? - mówił publicysta.
Trójka, mm