"To jest element normalności. Oddajemy cześć żołnierzom, którzy ginęli niezależnie od tego, kto wydawał rozkazy. Żołnierz wykonuje rozkazy na wojnie; to byli młodzi chłopcy, którzy nic nie wiedzieli o polityce, a szli na front" - powiedział dziennikarzom wiceminister spraw zagranicznych Jan Borkowski. Pytany o relacje polsko-rosyjskie powiedział, że "będzie to temat, który będzie się rozwijał przez kolejne lata".
"Myślę, że trzeba się liczyć z tym, że to nie będzie jednorazowa akcja, ale pewien proces. Będą inicjatywy obywatelskie, będziemy mieć do czynienia z rozmowami na poziomie politycznym, które będą tworzyły klimat" - powiedział.
Odegrano hymny Polski i Rosji, a następnie odmówiono modlitwę za zmarłych. Osoby składające wieńce mogły wpisać się do księgi pamiątkowej. Orkiestra odegrała też kilka pieśni żołnierskich, m.in. "Rozszumiały się wierzby płaczące".
"To święto mamy we krwi od dziecka. Mój jeden, drugi dziadek zginęli na froncie i w tym dniu zawsze odwiedzamy jakiekolwiek groby, czy tutaj czy gdzie indziej i wspominamy tych, którzy z naszych rodzin zginęli" - powiedziała Nadia Dejneka, która pochodzi z Petersburga, a od lat mieszka w Polsce. "Nie ma możliwości nie przyjść. To jest zawsze wzruszający moment" - powiedziała starsza pani, która na cmentarz przyszła z mężem.
Przyszli też okoliczni mieszkańcy. "Przyszłam tak, jak codziennie przychodzę; zapaliliśmy lampkę koło ławeczki, gdzie siadamy codziennie" - powiedziała pani Krystyna.
Kilkadziesiąt minut po zakończeniu oficjalnych uroczystości przybył kandydat SLD na prezydenta Grzegorz Napieralski. "Wierzę, że zbliżenie Polski i Rosji nastąpiło i będzie się pogłębiało, bo przyjaciół trzeba szukać blisko siebie, a Rosja jest naszym sąsiadem" - powiedział dziennikarzom po złożeniu wieńca.
Nekropolia położona jest przy ul. Żwirki i Wigury w Warszawie i zajmuje obszar 19 hektarów. Powstała kilka lat po zakończeniu II wojny światowej. Ma charakter rozległego parku. Spoczywają tu szczątki ponad 20 tys. żołnierzy poległych w latach 1944-1945. Prochy żołnierzy spoczęły w kilkuset mogiłach, tylko cześć z nich to groby indywidualne.
Nad grobami radzieckich żołnierzy w Bielsku Białej w strugach ulewnego deszczu modlitwę zmówił ksiądz Mirosław Szewieczek z bielskiej parafii Przenajświętszej Trójcy.
"Patrzę na to w kontekście chrześcijańskim. Wobec Boga, wobec śmierci każdy jest równy. Jeżeli może być tylko jakakolwiek okazja by wspólnie się modlić, to zawsze chciałbym uczestniczyć w takich chwilach. () Tym bardziej, gdy istnieje napięcie między narodami, to chciałbym być osobą, która jest znakiem pojednani, a nie sprzeciwu" - powiedział.
W sobotę nekropolię porządkowali gimnazjaliści wraz z nauczycielką, Rosjanką z pochodzenia Swietłaną Słotą. W niedzielę przyszli ponownie, by zapalić znicze.
Marzena Steplińska z Bielska-Białej przyszła, bo chciała uczcić tych, którzy tu spoczywają i oddać im hołd. "Z własnej woli na tę wojnę nie szli. Walczyli o wolność, jakby jej nie pojmować. Na pewno nie walczyli o komunizm, tylko z faszyzmem. Żal, że tylu młodych ludzi tu leży. To ofiary wojny" - mówiła.
Od 1990 roku corocznie w Zaduszki odmawiana jest modlitwa w intencji żołnierzy. Jej inicjatorami byli: nieżyjący ksiądz Józef Sanak, stalinowski więzień i były proboszcz bielskiej parafii Opatrzności Bożej, na terenie której znajdował się cmentarz, a także Henryk Juszczyk, związany z Solidarnością ówczesny szef rady miejskiej.
Cmentarz żołnierzy radzieckich w Bielsku-Białej założono w 1948 roku. W 21 zbiorowych mogiłach spoczywa 11 tysięcy - głównie bezimiennych - Rosjan, Ukraińców, Białorusinów i żołnierzy radzieckich innych narodowości, którzy zginęli na południu Polski.Podczas oddawania hołdu poległym na cmentarzu w Gdańsku doszło do przepychanek kiedy przy grobach żołnierzy, na których zapalano znicze, pojawiło się kilka osób z transparentem "Nie palcie zniczy okupantom" - poinformowała gazeta.pl. Romuald Kaperski, rekordzista Guinnessa w grze na fortepianie usiłował wyrwać transparent protestującym. Obie strony rozdzieliła policja i straż miejska.
pap, em