Eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki najwyraźniej nie wierzy, że zmiana w stosunkach polsko-rosyjskich jest trwała, a Rosjanie są szczerzy w swoim współczuciu dla Polaków w obliczu katastrofy smoleńskiej. "Lektura historycznych opracowań z lat 1944-1945 pokazuje ciekawą rzecz: Rosjanie ze słowiańską serdecznością zapraszali żołnierzy AK na rozmowy, żeby pewne rzeczy poustalać - po czym wsadzali naszych do więzienia, zsyłali albo od razu zabijali" - przypomina na swoim blogu.
"Polacy przyjmowali zaproszenia, kierowane przez pośredników w serdecznej atmosferze - mimo że im to odradzano. Czemu? Powtarza się, jak mantra, natrętnie sformułowanie: Dlaczego mieliby nas aresztować czy zabić, gdy zapraszają nas na oficjalne rokowania czy rozmowy? Naiwność? Przykładanie własnej mentalności do zupełnie innej mentalności Rosjan? Uznanie, że przecież są granice?" - snuje historyczno-polityczne dywagacje Czarnecki.
Jaki jednak związek ze współczesnością ma historia? "
arb