Na pokładzie Tu-154M, który rozbił się pod Smoleńskiem, był zwykły telefon satelitarny; nie było tam "tajnych kodów", urządzeń ani materiałów kryptograficznych - oświadczył w piątek płk Krzysztof Dusza, dyrektor gabinetu szefa Służby Kontrwywiadu Wojskowego.
Oświadczenie SKW odnosi się do publikacji polskiej i zagranicznej prasy na temat katastrofy. Według dziennika "Washington Times" Rosja po katastrofie w Smoleńsku mogła zdobyć istotne tajemnice NATO. "Chodzi nie tylko o twarde dyski komputerów czy karty pamięci, ale głównie o tajne kody, które z pewnością znajdowały się na pokładzie prezydenckiego tupolewa" - wynika z tej publikacji.
Gazeta, powołując się na anonimowe źródła w NATO, pisze, że znaczenie ma przede wszystkim to, że Rosjanie prawdopodobnie weszli w posiadanie tajnych kodów, których NATO używa do szyfrowania komunikacji satelitarnej. Gazeta podaje, że natychmiast po katastrofie kody musiały zostać zmienione. "Ale jeśli jednak rosyjskie służby specjalne były w stanie odzyskać karty kodowe telefonów satelitarnych, będą w stanie rozkodować teraz całą natowską komunikację sprzed katastrofy" - pisze amerykański dziennik.
Rutynowo służby podsłuchują i nagrywają przekazy właśnie na wypadek, gdyby kiedyś dowolnym sposobem udało im się wejść w posiadanie tajnych kodów. To mogą być miesiące, lata nagrań, które zdaniem informatorów dziennika "Washington Times" mogą teraz ujawnić Rosjanom plany obronne Sojuszu, jego agentów czy inne tajne źródła informacji.
"W związku z pojawiającymi się spekulacjami co do możliwości posiadania przez telefon satelitarny stanowiący wyposażenie samolotu Tu-154 "tajnych kodów" Służba Kontrwywiadu Wojskowego jeszcze raz stwierdza, że na pokładzie samolotu, który 10 kwietnia br. uległ katastrofie w Smoleńsku nie znajdowały się żadne urządzenia ani materiały kryptograficzne. Telefon, o którym mowa był zwykłym telefonem satelitarnym" - napisał płk Dusza z SKW w oświadczeniu publikowanym na stronach internetowych MON.
PAP, im
Gazeta, powołując się na anonimowe źródła w NATO, pisze, że znaczenie ma przede wszystkim to, że Rosjanie prawdopodobnie weszli w posiadanie tajnych kodów, których NATO używa do szyfrowania komunikacji satelitarnej. Gazeta podaje, że natychmiast po katastrofie kody musiały zostać zmienione. "Ale jeśli jednak rosyjskie służby specjalne były w stanie odzyskać karty kodowe telefonów satelitarnych, będą w stanie rozkodować teraz całą natowską komunikację sprzed katastrofy" - pisze amerykański dziennik.
Rutynowo służby podsłuchują i nagrywają przekazy właśnie na wypadek, gdyby kiedyś dowolnym sposobem udało im się wejść w posiadanie tajnych kodów. To mogą być miesiące, lata nagrań, które zdaniem informatorów dziennika "Washington Times" mogą teraz ujawnić Rosjanom plany obronne Sojuszu, jego agentów czy inne tajne źródła informacji.
"W związku z pojawiającymi się spekulacjami co do możliwości posiadania przez telefon satelitarny stanowiący wyposażenie samolotu Tu-154 "tajnych kodów" Służba Kontrwywiadu Wojskowego jeszcze raz stwierdza, że na pokładzie samolotu, który 10 kwietnia br. uległ katastrofie w Smoleńsku nie znajdowały się żadne urządzenia ani materiały kryptograficzne. Telefon, o którym mowa był zwykłym telefonem satelitarnym" - napisał płk Dusza z SKW w oświadczeniu publikowanym na stronach internetowych MON.
PAP, im