Marszałek Bronisław Komorowski przekonuje się, że polowanie na elektorat nie jest tak proste, jak mordowanie niewinnych zwierząt - kpi na swoim blogu Joanna Senyszyn nawiązując do łowieckiej pasji kandydata PO na prezydenta. Zdaniem Senyszyn Platformie niezbyt zależy na zwycięstwie Komorowskiego w wyborach.
"Premier nie kwapi się do pomocy. Raczej przeciwnie. Narzucony kandydatowi szef kampanii, Nowak, żywym dowodem. Najwyraźniej PO nie chce powtórki z szorstkiej przyjaźni Kwaśniewski-Miller w wersji Komorowski-Tusk. To wykończyłoby Platformę, jak kiedyś SLD. Lepiej, żeby wykończył się Komorowski. Do tego marszałek pomocy nie potrzebuje. Sam potrafi" - pisze eurodeputowana SLD.
Senyszyn zwraca uwagę, że Komorowski "który ukatrupił już niejednego grubego zwierza, był pewien, że równie łatwo, lekko i przyjemnie załatwi konkurentów do prezydenckiego pałacu". Tymczasem elektorat PO "jest pod każdym względem przeciwieństwem kandydata. W odróżnieniu od marszałka Komorowskiego, z polowań uznaje tylko te na partnerów seksualnych, stosuje środki antykoncepcyjne i nie marzy o tradycyjnej rodzinie z niepracującą żoną i pięciorgiem dzieci" - zauważa z przekąsem europosłanka.
arb
Senyszyn zwraca uwagę, że Komorowski "który ukatrupił już niejednego grubego zwierza, był pewien, że równie łatwo, lekko i przyjemnie załatwi konkurentów do prezydenckiego pałacu". Tymczasem elektorat PO "jest pod każdym względem przeciwieństwem kandydata. W odróżnieniu od marszałka Komorowskiego, z polowań uznaje tylko te na partnerów seksualnych, stosuje środki antykoncepcyjne i nie marzy o tradycyjnej rodzinie z niepracującą żoną i pięciorgiem dzieci" - zauważa z przekąsem europosłanka.
arb