Woda opada, ale bardzo powoli i rzeka wciąż przekracza stany alarmowe. Kolejny dzień trwa walka o utrzymanie wałów.
Wisła w Annopolu w nocy z niedzieli na poniedziałek obniżyła się tylko o dwa cm, przed południem rzeka przekraczała tu stan alarmowy o prawie 180 cm. W niżej położonych Puławach Wisła płynęła powyżej stanu alarmowego o prawie 140 cm, a w Dęblinie - nieco ponad 40 cm.
Fala powodziowa na Wiśle jest bardzo długa. Wysoki poziom rzeki na Lubelszczyźnie utrzymuje się już wiele dni, co powoduje, że wały przeciwpowodziowe nasiąkają i stają się coraz mniej stabilne, narażone na uszkodzenie.
"Woda wprawdzie opada, ale w tak minimalnych ilościach, że sytuacja jest nadal niebezpieczna. Woda jest po brzegi wałów. Nie przelewa się, ale tak mocno wsiąka w wały, że - jak określają służby tam pracujące - wały +chodzą+. Są tak nasiąknięte, że to w każdej chwili może gdzieś nie wytrzymać" - powiedziała dziennikarzom wojewoda lubelski Genowefa Tokarska po poniedziałkowym posiedzeniu wojewódzkiego zespołu kryzysowego.
Walka o utrzymanie wałów przeciwpowodziowych na całej długości Wisły w Lubelskiem trwa już prawie tydzień. Pracuje przy tym kilka tysięcy osób - straż, policjanci, straż graniczna, żołnierze, więźniowie i mieszkańcy. "Jest to niewyobrażalna, heroiczna walka o utrzymanie wałów. To wciąż najważniejsza sprawa" - podkreśliła Tokarska.
W bardzo złym stanie jest 7-kilometrowy odcinek wałów w okolicach miejscowości Kępa Gostecka i Kępa Solecka w gminie Łaziska. Bardzo trudna sytuacja jest także na wałach w miejscowości Parchatka niedaleko Puław. Wał podwyższono tam o 60 cm, ale w wielu miejscach dochodzi do przesiąków. Jak dodała Tokarska, rzeka w Parchatce mieści się w koronie wałów, ale teren jest tak podsiąknięty, że w okolicy wału stoi woda. "Nie ma mowy o użyciu ciężkiego sprzętu, żeby nie było drgań i przenoszenia jakiejkolwiek siły na wał" - zaznaczyła wojewoda.
Dotychczas na Lubelszczyźnie ewakuowano ok. 1,5 tys. osób z zalanych miejsc, najwięcej - ok. tysiąca - z terenu gminy Wilków. Część osób ewakuowała się sama. Osoby ewakuowane przeniosły się m.in. do rodzin i znajomych, inni umieszczeni zostali w szkołach w Rogowie i w Karczmiskach.
Gmina Wilków została zalana niemal w całości przez wodę z Wisły po przerwaniu w piątek wału w Zastowie Polanowskim. Wyrwa, która miała najpierw kilkadziesiąt metrów, stale się powiększa - obecnie ma ponad 300 metrów.
Dodatkowo na dopływie Wisły - rzece Chodelce w miejscowości Dobre (gm. Wilków) woda przelała się przez wał, zalewając kolejne cztery wsie. Wcześniej w Chodelce, na skutek wysokiego stanu Wisły, doszło do cofnięcia się wody, która zalała pobliskie drogi. Strażacy umocnili prawobrzeżny wał na Chodelce, aby nie dopuścić do zalania kolejnych terenów.
Pod wodą znalazło się kilkanaście wiosek. Nadal większość ich mieszkańców nie chce opuszczać swoich domostw, przebywa na wyższych kondygnacjach budynków. "Około dwóch tysięcy osób pozostaje w domach. Strażacy i ratownicy dowożą im żywność i wodę. Prowadzą ewakuację tych, którzy tego chcą" - powiedział rzecznik Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej Ryszard Starko.
Wojewoda poinformowała, że woda przez wyrwę w Zastowie Polanowskim płynie już z powrotem do Wisły, ale jej część, która już wpłynęła na teren gminy Wilków, przemieszcza się dalej tzw. starym dorzeczem Wisły i płynie w kierunku sąsiedniej gminy Łaziska. Zalane są tam wsie: Wrzelów, Grabowiec i Las Dębowy.
Ustabilizowała się już sytuacja gminie Annopol, gdzie w czwartek Wisła przelała się przez wał w miejscowości Popów i zalała Bliskowice i Świeciechów. Ewakuowano stamtąd ok 300 osób. "Tam już woda opada" - dodał Starko.
Tokarska powiedziała, że do przerwania wałów doszło w miejscach, w których się tego nie spodziewano. Według niej prawdopodobnie miały na to wpływ spustoszenia, jakich nieraz dokonują w wałach bobry. Jak dodała, spływ wody spowolniony jest w miejscach, które są zadrzewione i porośnięte krzakami - są to miejsca chronione przez program Natura 2000.
Wojewoda podkreśliła, że dotychczas nie było żadnych przypadków szabrownictwa. Zalane miejscowości są patrolowane, a postronne osoby niedopuszczane na teren powodzi - dodała.
Według prognoz IMiGW Wisła nadal będzie opadać. Jak powiedział dyrektor wojewódzkiego centrum zarządzania kryzysowego w Lublinie Włodzimierz Stańczyk, znaczące przewidywane spadki wody na Wiśle na Lubelszczyźnie do poziomu zbliżonego ze stanem alarmowym, najwcześniej mogą wystąpić w środę. "Ale to jeszcze jest dwa dni. Dwa dni usilnej i bardzo wytężonej pracy przy zabezpieczaniu wałów, które są na granicy wytrzymałości i stabilności" - powiedział Stańczyk.
PAP, im
Fala powodziowa na Wiśle jest bardzo długa. Wysoki poziom rzeki na Lubelszczyźnie utrzymuje się już wiele dni, co powoduje, że wały przeciwpowodziowe nasiąkają i stają się coraz mniej stabilne, narażone na uszkodzenie.
"Woda wprawdzie opada, ale w tak minimalnych ilościach, że sytuacja jest nadal niebezpieczna. Woda jest po brzegi wałów. Nie przelewa się, ale tak mocno wsiąka w wały, że - jak określają służby tam pracujące - wały +chodzą+. Są tak nasiąknięte, że to w każdej chwili może gdzieś nie wytrzymać" - powiedziała dziennikarzom wojewoda lubelski Genowefa Tokarska po poniedziałkowym posiedzeniu wojewódzkiego zespołu kryzysowego.
Walka o utrzymanie wałów przeciwpowodziowych na całej długości Wisły w Lubelskiem trwa już prawie tydzień. Pracuje przy tym kilka tysięcy osób - straż, policjanci, straż graniczna, żołnierze, więźniowie i mieszkańcy. "Jest to niewyobrażalna, heroiczna walka o utrzymanie wałów. To wciąż najważniejsza sprawa" - podkreśliła Tokarska.
W bardzo złym stanie jest 7-kilometrowy odcinek wałów w okolicach miejscowości Kępa Gostecka i Kępa Solecka w gminie Łaziska. Bardzo trudna sytuacja jest także na wałach w miejscowości Parchatka niedaleko Puław. Wał podwyższono tam o 60 cm, ale w wielu miejscach dochodzi do przesiąków. Jak dodała Tokarska, rzeka w Parchatce mieści się w koronie wałów, ale teren jest tak podsiąknięty, że w okolicy wału stoi woda. "Nie ma mowy o użyciu ciężkiego sprzętu, żeby nie było drgań i przenoszenia jakiejkolwiek siły na wał" - zaznaczyła wojewoda.
Dotychczas na Lubelszczyźnie ewakuowano ok. 1,5 tys. osób z zalanych miejsc, najwięcej - ok. tysiąca - z terenu gminy Wilków. Część osób ewakuowała się sama. Osoby ewakuowane przeniosły się m.in. do rodzin i znajomych, inni umieszczeni zostali w szkołach w Rogowie i w Karczmiskach.
Gmina Wilków została zalana niemal w całości przez wodę z Wisły po przerwaniu w piątek wału w Zastowie Polanowskim. Wyrwa, która miała najpierw kilkadziesiąt metrów, stale się powiększa - obecnie ma ponad 300 metrów.
Dodatkowo na dopływie Wisły - rzece Chodelce w miejscowości Dobre (gm. Wilków) woda przelała się przez wał, zalewając kolejne cztery wsie. Wcześniej w Chodelce, na skutek wysokiego stanu Wisły, doszło do cofnięcia się wody, która zalała pobliskie drogi. Strażacy umocnili prawobrzeżny wał na Chodelce, aby nie dopuścić do zalania kolejnych terenów.
Pod wodą znalazło się kilkanaście wiosek. Nadal większość ich mieszkańców nie chce opuszczać swoich domostw, przebywa na wyższych kondygnacjach budynków. "Około dwóch tysięcy osób pozostaje w domach. Strażacy i ratownicy dowożą im żywność i wodę. Prowadzą ewakuację tych, którzy tego chcą" - powiedział rzecznik Komendy Wojewódzkiej Straży Pożarnej Ryszard Starko.
Wojewoda poinformowała, że woda przez wyrwę w Zastowie Polanowskim płynie już z powrotem do Wisły, ale jej część, która już wpłynęła na teren gminy Wilków, przemieszcza się dalej tzw. starym dorzeczem Wisły i płynie w kierunku sąsiedniej gminy Łaziska. Zalane są tam wsie: Wrzelów, Grabowiec i Las Dębowy.
Ustabilizowała się już sytuacja gminie Annopol, gdzie w czwartek Wisła przelała się przez wał w miejscowości Popów i zalała Bliskowice i Świeciechów. Ewakuowano stamtąd ok 300 osób. "Tam już woda opada" - dodał Starko.
Tokarska powiedziała, że do przerwania wałów doszło w miejscach, w których się tego nie spodziewano. Według niej prawdopodobnie miały na to wpływ spustoszenia, jakich nieraz dokonują w wałach bobry. Jak dodała, spływ wody spowolniony jest w miejscach, które są zadrzewione i porośnięte krzakami - są to miejsca chronione przez program Natura 2000.
Wojewoda podkreśliła, że dotychczas nie było żadnych przypadków szabrownictwa. Zalane miejscowości są patrolowane, a postronne osoby niedopuszczane na teren powodzi - dodała.
Według prognoz IMiGW Wisła nadal będzie opadać. Jak powiedział dyrektor wojewódzkiego centrum zarządzania kryzysowego w Lublinie Włodzimierz Stańczyk, znaczące przewidywane spadki wody na Wiśle na Lubelszczyźnie do poziomu zbliżonego ze stanem alarmowym, najwcześniej mogą wystąpić w środę. "Ale to jeszcze jest dwa dni. Dwa dni usilnej i bardzo wytężonej pracy przy zabezpieczaniu wałów, które są na granicy wytrzymałości i stabilności" - powiedział Stańczyk.
PAP, im