Nie ma trudności w przeprowadzeniu wyborów ani w województwie świętokrzyskim, ani na Lubelszczyźnie. "Zadbamy o to, by ewentualne rezerwowe lokalizacje lokali wyborczych były dostępne dla wszystkich zainteresowanych" - mówił Tusk.
Premier odniósł się także do możliwej, niskiej frekwencji. "Ludzie w wielu przypadkach mają różne priorytety. Zawsze namawiam ludzi, aby szli głosować niezależnie od tego, jakie mają poglądy i na kogo chcą głosować. Ale akurat w tym przypadku rozumiałbym i rozgrzeszałbym ludzi, jeśli mają zalany dom i sto kłopotów na głowie, że w ogóle nie myślą o polityce" - zauważył premier.
Donald Tusk przyjechał nad ranem do Sandomierza - odwiedził tam zagrożoną zalaniem hutę szkła.
W piątek wieczorem nie wytrzymała opaska na wale w dzielnicy Koćmierzów. Woda ponownie wdarła się do prawobrzeżnej części miasta.
W hucie premier spotkał się z władzami zakładu, a także ze strażakami, żołnierzami i pracownikami przedsiębiorstwa, którzy umacniają wał położony najbliżej huty. Rotacyjnie pracuje tu 500 osób.
"W ciągu kilku godzin sytuacja w Sandomierzu zmieniła się wyraźnie na gorsze(). Jest przerwana opaska - wygląda to tak, jakby główny nurt rzeki szukał ujścia przez tę wyrwę w wale. Oznacza to, że setki ludzi z prawobrzeżnego Sandomierza znowu dostało wysoką wodę. Te nadzieje, że będziemy mogli pomóc im osuszać domy, znowu trzeba przesunąć w czasie" - mówił Tusk
Zdaniem szefa rządu, dobre wrażenie robi wał najbliżej huty. "Opaski nie naprawimy podczas najbliższych kilkunastu godzin, ale to przerwanie nie stanowi bezpośredniego zagrożenia dla huty. Jest ten wał, który z drugiej strony huty zabezpiecza przed wodą, rozlewającą się po prawym brzegu - jest w gorszym stanie, ale napór wody, jest trochę mniejszy, bo woda jest z rozlewiska, nie z samej Wisły. Czy wał wytrzyma? Powinien (...), chociaż stuprocentowej gwarancji nikt rozsądny nie będzie dawał. Wszystkie siły będziemy rzucali na ten kluczowy wał" - powiedział premier.
Poziom wody w Sandomierzu osiąga w tej chwili swoją kulminację. Z odczytów wodowskazów ze Szczucina ( na granicy woj. świętokrzyskiego i małopolskiego) wynika, że w ciągu najbliższych kilkudziesięciu godzin woda powinna opadać.
Woda nie powinna się przelewać przez wał, bo jej poziom jest niższy niż podczas majowej powodzi. Wałom grozi jednak intensywne przesiąkanie; niektóre odcinki umocnień stały się trzęsawiskiem. Prognozy IMiGW zapowiadają ponowne opady.
"Wiele osób, które pracuje w hucie, straciło już domy - mieszkają w pobliżu, ale mogą też stracić miejsca pracy. Trzeba zrobić wszystko, żeby tu woda nie weszła. Każdy chce ten zakład ratować" - podkreślał Tusk.
Według premiera, nie istnieje obecnie bezpośrednie zagrożenie dla życia ludzi, którzy pozostali na prawym brzegu Wisły w Sandomierzu.
Mieszkańcom zalanych terenów będzie dostarczana woda, suchy prowiant oraz środki czystości. Strażacy przygotowali łodzie dla wszystkich, którzy chcieliby opuścić swoje budynki.
Szef rządu zapowiedział przygotowanie w przyszłości planu zabezpieczenia przed powodzią Tarnobrzega, Sandomierza, Gorzyc i wszystkich miejscowości w pobliskiej zlewni.
"To z całą pewnością będą inwestycje dotyczące wałów, bo nie zrobimy z części Sandomierza czy Tarnobrzega polderów. To teren, gdzie trudno myśleć o masowych wysiedleniach. W związku z tym w samym Sandomierzu, Tarnobrzegu i najbliższej okolicy trzeba będzie zdecydować się na dość kosztowny, ale niezbędny remont wałów, budowę nowych, w nowocześniejszym systemie. (...) Trzeba to będzie zrobić w takim trybie nadzwyczajnym. Z ministrem Jerzym Millerem szykujemy przepisy, które skrócą do absolutnego minimum procedury" - zapewniał Tusk.pap, em