Tymczasem Monika Lewandowska, rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej, która od 14 maja prowadzi śledztwo w sprawie kradzieży kart kredytowych i ograbienia zwłok Andrzeja Przewoźnika (zginął w katastrofie samolotu pod Smoleńskiem), że prokuratura na razie nie ma informacji o zatrzymaniu sprawców tego czynu. "Dotychczas nie dotarła do nas informacja, że w tej sprawie został ktoś zatrzymany" - powiedziała.
Wcześniej rzecznik rządu Paweł Graś mówił w Radiu ZET, że w tej sprawie aresztowano trzech funkcjonariuszy rosyjskiej grupy antyterrorystycznej OMON. Według niego, to oni bezpośrednio po katastrofie okradli konto sekretarza generalnego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa. Dodał, że sprawcy czekają już w areszcie na proces i wyrok.
Zaprzecza temu Urząd Spraw Wewnętrznych w Smoleńsku. Cytowany przez radio Echo Moskwy zastępca szefa USW w Smoleńsku Nikołaj Turbowiec oświadczył, że nieprawdą jest zarówno to, że milicjanci zostali zatrzymani, jak i to, że pracownicy organów ochrony prawa dopuścili się jakichkolwiek przestępstw, związanych z ich pracą na miejscu katastrofy.
Polska prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie na podstawie materiałów wyłączonych przez prokuraturę wojskową ze śledztwa dotyczącego katastrofy pod Smoleńskiem. Wynikało z nich, że skradziono dwie karty kredytowe Przewoźnika, a z jednej z nich wypłacono ok. 6 tys. zł już 2 - 3 godziny po katastrofie.
"Prokurator po analizie materiałów wystąpił - za pośrednictwem prokuratora generalnego - do Rosji z wnioskiem o pomoc prawną. Zwróciliśmy się też w tej sprawie o informacje do szefa ABW" - powiedziała Lewandowska. Zaznaczyła, że chodzi o ustalenia Agencji w tej sprawie.pap, em