Napieralski deklaruje, że cieszy się z wyboru Belki, choć ma zastrzeżenia, co do formy zgłoszenia jego kandydatury, ale SLD nie czuje się "wykiwane" z tego powodu. - Wiele nazwisk z lewej strony się przewijało: Gronicki, Kołodko, czy właśnie Belka. Cieszę się, ze mamy takie zaplecze. Wybierajmy dobrych ludzi i nie myślmy politycznie – mówił.
Pytany o swoje szanse wyborcze Napieralski deklaruje, że jest optymistą. - Moje notowania wciąż rosną. Jeszcze wszystko się może zdarzyć, ludzie podejmują decyzję w ostatniej chwili. Prowadzenie kampanii polega na tym, że myśli się o wygranej, a nie o pułapach do osiągnięcia - mówił. - Po pierwszej turze się spotkamy i powiem, co dalej. A może nawet porozmawiamy o tym, po czyje głosy ja sięgnę - dodał. Podkreślił, że jest "młodym kandydatem bez kompleksów". Napieralski zapewnia też, że nie boi się rozliczenia za słaby wynik przez kolegów z SLD.- Nie słyszałem takich głosów, koledzy mi pomagają. SLD znalazła się w tragicznej sytuacji po śmierci Jerzego Szmajdzińskiego, a na moich barkach spoczęła odpowiedzialność. Liderem partii jest się na dobre i na złe. Uznaliśmy, że szef partii startuje. Jeśli ktoś myśli teraz o rozliczeniach, to byłby nieuczciwy wobec siebie i formacji. Teraz trzeba pomagać, a nie rozliczać - deklaruje lider Sojuszu.
TVN24, arb