Posłowie PiS szykują ofensywę z interpelacjami poselskimi. Zasypią nimi Bronisława Komorowskiego i rząd. Pretekstem było zakłócenie wiecu Jarosława Kaczyńskiego w Lublinie przez Janusza Palikota.
Według członków Prawa i Sprawiedliwości Palikot nie wywiązuje się ze swoich obowiązków i nie zajmuje się rozwiązywaniem problemów Polaków w komisji Przyjazne Państwo. – Interpelacje dotyczą spraw, którymi powinien się zajmować szef tej komisji. My nie chcemy utrudniać życia marszałkowi Komorowskiemu, który ma teraz dużo zajęć, więc składamy interpelacje w transzach po 50 i 60 – mówi jeden z inicjatorów akcji, poseł Maks Kraczkowski.
Kilkadziesiąt interpelacji PiS złożył już dziś. Będą jednak kolejne. Według Kraczkowskiego pomysł z „zasypaniem" rządu interpelacjami nie jest elementem gry przedwyborczej. – Chcemy skłonić rząd, by zintensyfikował działania na rzecz znoszenia barier rozwoju gospodarki – tłumaczy. Nie ukrywa jednak, że głównym impulsem do rozpoczęcia akcji było zakłócenie wiecu Jarosława Kaczyńskiego przez Janusza Palikota. – To było skandaliczne – komentuje. Jednak jak informuje TVN24 wszystkie interpelacje są do siebie podobne i bardzo lakoniczne. Zawierają tylko wskazanie problemu i pytanie, co w tej kwestii do tej pory zrobiono.
Jacek Żelek, przedstawiciel Platformy w komisji Przyjazne Państwo, uważa, że członkowie partii Kaczyńskiego od początku utrudniają pracę komisji. – Oczywiście, te interpelacje to zagranie wyborcze wymierzone w Platformę, ale każdy sprzymierzeniec w walce z biurokracją jest dobry. Ciekawe tylko, czy po wyborach PiS będzie nadal zależało na tych kwestiach? – pytał ironicznie Żelek.
Każdą z kilkudziesięciu interpelacji rozpatrzy Prezydium Sejmu. Jeśli będą poprawne pod względem formalnym, marszałek przekaże je adresatowi, czyli rządowi, który na odpowiedź będzie miał 21 dni.
TVN24, ps
Kilkadziesiąt interpelacji PiS złożył już dziś. Będą jednak kolejne. Według Kraczkowskiego pomysł z „zasypaniem" rządu interpelacjami nie jest elementem gry przedwyborczej. – Chcemy skłonić rząd, by zintensyfikował działania na rzecz znoszenia barier rozwoju gospodarki – tłumaczy. Nie ukrywa jednak, że głównym impulsem do rozpoczęcia akcji było zakłócenie wiecu Jarosława Kaczyńskiego przez Janusza Palikota. – To było skandaliczne – komentuje. Jednak jak informuje TVN24 wszystkie interpelacje są do siebie podobne i bardzo lakoniczne. Zawierają tylko wskazanie problemu i pytanie, co w tej kwestii do tej pory zrobiono.
Jacek Żelek, przedstawiciel Platformy w komisji Przyjazne Państwo, uważa, że członkowie partii Kaczyńskiego od początku utrudniają pracę komisji. – Oczywiście, te interpelacje to zagranie wyborcze wymierzone w Platformę, ale każdy sprzymierzeniec w walce z biurokracją jest dobry. Ciekawe tylko, czy po wyborach PiS będzie nadal zależało na tych kwestiach? – pytał ironicznie Żelek.
Każdą z kilkudziesięciu interpelacji rozpatrzy Prezydium Sejmu. Jeśli będą poprawne pod względem formalnym, marszałek przekaże je adresatowi, czyli rządowi, który na odpowiedź będzie miał 21 dni.
TVN24, ps