Janusz Korwin-Mikke zapowiedział, że jako prezydent będzie walczył o autonomię Polski w Unii Europejskiej i o to, by Polska znalazła się "jak najdalej od strefy euro". Poinformował, że swoją politykę zagraniczną będzie prowadził "taką, jaka w danym momencie będzie korzystna", i w sposób nagły będzie ją zmieniał z dnia na dzień, w zależności od układów i potrzeb.
Kandydat zapowiedział starania o reformę wojska, w którym mają służyć ochotnicy umiejący zabijać, opłacani wysokim żołdem, a nie obietnicą wysokich emerytur. Zapowiedział również działania na rzecz przywrócenia kary śmierci, dostępności broni dla każdego obywatela, likwidacji podatku dochodowego oraz ograniczenie ułaskawień, służących - według niego - "do werbowania agentów bezpieki i policji".
Zapowiedział, że jako prezydent będzie również dążył do reformy sądownictwa oraz prywatyzacji telewizji, którą trzeba "rozparcelować". "Wolność musi być również w eterze. Niech sobie rząd wykupi czas i niech wygłasza. Czy jeżeli chcemy się napić piwa, musimy kupić cały browar? Niech wiedzą, ile kosztuje gadanie przez godzinę bez sensu" - mówił Korwin-Mikke. Jak podkreślał, podstawową zasadą jego programu prezydenckiego będzie zasada prawa rzymskiego "chcącemu nie dzieje się krzywda".
PAP. arb