Procedura stanowi, że polski prokurator - reprezentujący formalnie prokuraturę państwa, które wnosi o ENA - przesłuchuje zatrzymanego i pyta go, czy zgadza się na zastosowanie ENA. Jeśli tak, zatrzymany zostaje przekazany w 10 dni. Jeśli nie wyraża zgody - decyzja polskiego sądu powinna zapaść w 60 dni, a w szczególnie zawiłych sytuacjach - w 90 dni. "Zatrzymany nie złożył oświadczenia, że zgadza się na wydanie" - powiedziała Lewandowska.
"Termin posiedzenia ws. wniosku prokuratury może być wyznaczony najwcześniej w tydzień po jego wpłynięciu, choć może to być też trochę później" - powiedział PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Wojciech Małek.
Dodał, że wpłynęło już zażalenie obrony na decyzję o aresztowaniu mężczyzny. Skarga ma być wkrótce rozpatrzona przez Sąd Apelacyjny w Warszawie. Polski obrońca Brodsky'ego twierdzi, że nie jest on tą osobą, za którą uważa go strona niemiecka.
W sobotę niemieckie media ujawniły, że poszukiwany w Niemczech domniemany agent Mossadu, który chciał wjechać do Polski z paszportem na nazwisko Uri Brodsky, został zatrzymany w Polsce i przebywa w areszcie. Strona polska podała, że zatrzymano go na lotnisku 4 czerwca, a 6 czerwca Sąd Okręgowy w Warszawie zadecydował o zastosowaniu wobec niego tymczasowego aresztu na 40 dni. Ciąży na nim zarzut poświadczenia nieprawdy i pomocy w sfałszowaniu dokumentów niemieckich.
Dwaj izraelscy ministrowie zażądali w niedzielę od Polski przekazania ich krajowi zatrzymanego. "Izrael powinien sprzeciwić się ekstradycji do kraju trzeciego każdego swojego obywatela i zrobić wszystko, aby go ściągnąć do kraju" - powiedział minister transportu Israel Kac. Z kolei minister turystyki Stan Miseżnikow dodał, że "Polska powinna powiadomić Niemcy, że odeśle mężczyznę do Izraela i jeśli są jakieś zarzuty wobec niego, mamy system prawny, który udowodnił swoją wiarygodność wobec prawa międzynarodowego". MSZ w Tel Awiwie potwierdziło informacje o "aresztowaniu obywatela Izraela w Polsce", podkreślając, że "izraelski konsulat zajmuje się tą sprawą".
Szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski, pytany o żądanie izraelskich ministrów, mówił w niedzielę, że "póki co władze izraelskie z MSZ się nie kontaktowały". Podkreślił jednocześnie, że nie jest to kwestia polityczna w relacjach między krajami. Według MSZ, Izrael nie wystąpił z żadnym wnioskiem.
W niedzielę izraelski dziennik "Haarec", powołując się na anonimowe polskie źródło, podał, że Polska czuje się zakłopotana i schwytana w potrzask między dwoma państwami, które uważa za przyjaciół - czyli Izraelem i Niemcami. Polska prokuratura mówi, że "nie bierze pod uwagę kwestii politycznych", lecz tylko procedury. Podkreśla, że Izrael w ogóle nie jest stroną postępowania ws. wniosku ENA.
Według "Der Spiegel" polska służba graniczna na warszawskim lotnisku zatrzymała mężczyznę, który chciał wjechać do Polski z paszportem na nazwisko Uri Brodsky. Osoba o tym nazwisku, mająca obywatelstwo izraelskie, jest podejrzana o współudział w logistycznych przygotowaniach zamachu na lidera radykalnego ugrupowania palestyńskiego Hamasu - Mahmuda al-Mabhuha.
Zatrzymany jest poszukiwany w Niemczech za pomoc w zdobyciu niemieckiego paszportu nieuprawnionej do tego osobie, która miała brać udział w zamachu na lidera Hamasu.
19 stycznia 2010 r. Mabhuh, jeden z założycieli Brygad Ezedina al-Kasama, wojskowego skrzydła Hamasu, został zamordowany w hotelu w Dubaju. O zabójstwo policja emiratu oskarża izraelskie służby wywiadowcze. Zabójcy posługiwali się paszportami państw Zachodu. W związku z zamachem Interpol poszukuje 27 osób.pap, em