Przemówienie marszałka było kilkakrotnie przerywane przez uczestniczki Kongresu skandujące "parytety". - Można uczciwie powiedzieć, że rolą prezydenta jest wspieranie wyrównywanie szans. Wszyscy czujemy, że ten szklany sufit ogranicza kobiety i usiłujemy wspólnymi siłami ten sufit stłuc - mówił Komorowski.
- Trzeba brać się do roboty, żeby likwidować niesprawiedliwe ograniczenia. Oprócz rozwiązań ustawowych, trzeba wdrażać nowe dobre obyczaje - dodał. Przypomniał, że PO stara się, by na wszystkich listach wyborczych w pierwszej trójce była zawsze kobieta, a w pierwszej piątce były co najmniej trzy.
Zapewnił, że jako prezydent będzie wspierał wszelkie rozwiązania ustawowe, które ułatwić mają kobietom godzenie ról - nie tylko dotyczące opieki nad dziećmi, ale także elastycznych form pracy. Komorowski poinformował uczestniczki Kongresu, że w piątek rano podpisał ustawę o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie, co zostało przyjęte owacją.
- Jestem facetem, a prawdziwy facet czasem musi mieć odwagę, żeby stanąć po stronie słabszych - powiedział, przypominając, że zjawisko przemocy dotyczy w ok. 80-proc. kobiet. W kongresie uczestniczy także popierająca Komorowskiego Małgorzata Tusk. Żona premiera domagała się miejsc dla kobiet w ławach sejmowych.
PP / PAP