W kolejnej turze wyborów - 4 lipca - wygra kandydat PiS Jarosław Kaczyński. Tak wieszczy na swoim blogu Europoseł PiS Ryszard Czarnecki. Na dowód tego podaje 5 powodów, dla których tak się ma stać.
Po pierwsze - kandydat PiS ma stratę ok. 5 proc., a więc porównywalną z tą, jaką miał wobec Tuska śp. Lech Kaczyński w 2005 roku (wtedy: Tusk 37 proc., Kaczyński 33 proc.).
Dalej - pisze Czarnecki - jest kandydatem zdecydowanie bardziej prosocjalnym niż Komorowski, co ma istotne znaczenie, w sytuacji, gdy trzecie miejsce w tym wyścigu z kilkunastoma procentami poparcia zajął lewicowy i prosocjalny Napieralski,
Trzeci argument przemawiający za Kaczyńskim to fakt, że Komorowski ma przewagę z pierwszej tury i będzie zapewne miał ją w sondażach - to nie będzie czynnik mobilizujący dla elektoratu PO.
Po czwarte - zdaniem Czarneckiego - wyborcy pozostałych kandydatów, którzy pierwszą turę potraktowali jako "rundę sumienia" mają zdecydowanie bliżej do Jarosława Kaczyńskiego niż do kandydata PO - łącznie z wyborcami Janusza Korwin-Mikkego, którego zwolennicy są bardzo antyestablishmentowi i dlatego bliższy jest im Kaczyński, i wyborcami Olechowskiego, wśród których dominują bardzo rozczarowani byli zwolennicy PO.
Ostatni - piąty argument za wyższością byłego premiera - to fakt, że część tych, którzy nie poszli do urn może słusznie przestraszyć się monopolu władzy ze strony PO - i zagłosować przeciwko temu monopolowi, czyli za Kaczyńskim.
Tak więc - kończy Czarnecki - jest nadzieja, że wygra Jarosław - w górę serca - sursum corda! - pisze.
mr
Dalej - pisze Czarnecki - jest kandydatem zdecydowanie bardziej prosocjalnym niż Komorowski, co ma istotne znaczenie, w sytuacji, gdy trzecie miejsce w tym wyścigu z kilkunastoma procentami poparcia zajął lewicowy i prosocjalny Napieralski,
Trzeci argument przemawiający za Kaczyńskim to fakt, że Komorowski ma przewagę z pierwszej tury i będzie zapewne miał ją w sondażach - to nie będzie czynnik mobilizujący dla elektoratu PO.
Po czwarte - zdaniem Czarneckiego - wyborcy pozostałych kandydatów, którzy pierwszą turę potraktowali jako "rundę sumienia" mają zdecydowanie bliżej do Jarosława Kaczyńskiego niż do kandydata PO - łącznie z wyborcami Janusza Korwin-Mikkego, którego zwolennicy są bardzo antyestablishmentowi i dlatego bliższy jest im Kaczyński, i wyborcami Olechowskiego, wśród których dominują bardzo rozczarowani byli zwolennicy PO.
Ostatni - piąty argument za wyższością byłego premiera - to fakt, że część tych, którzy nie poszli do urn może słusznie przestraszyć się monopolu władzy ze strony PO - i zagłosować przeciwko temu monopolowi, czyli za Kaczyńskim.
Tak więc - kończy Czarnecki - jest nadzieja, że wygra Jarosław - w górę serca - sursum corda! - pisze.
mr