Komisja badająca katastrofę prezydenckiego Tu-154, na której czele stoi minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller, została powołana nielegalnie – twierdzi poseł Polski Plus Jerzy Polaczek. Wątpliwości byłego ministra podziela część konstytucjonalistów – informuje portal tvp.info.
Komisję, która ma za zadanie wyjaśnić przyczyny i okoliczności katastrofy, powołano pod koniec kwietnia. Na jej czele stanął minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller. Jednak tuż przed powołaniem komisji rozporządzenie o badaniu wypadków lotniczych zostało znowelizowane. Minister obrony dopisał tam, że w chwili katastrofy samolotu z przedstawicielami najwyższych władz państwowych, komisję powołuje szef MON w porozumieniu z premierem – informuje tvp.info. Jak się jednak okazuje w ustawie Prawo lotnicze napisano, że komisję powołuje się w porozumieniu z szefem MSWiA, a nie z szefem rządu. W rozporządzeniu zapisano też, że komisja podlega premierowi. Zrobiono to mimo braku odpowiednich przepisów w ustawie.
Według posła Polski Plus Jerzego Polaczka ta rozbieżność sprawia, że komisja została powołana z naruszeniem prawa, a więc nielegalnie. – Rozporządzenie jako akt niższej rangi nie może wychodzić poza zakres ustawy. Wydając rozporządzenie, rządząca partia powinna zmienić prawo lotnicze – argumentuje. – Badanie wypadku pod Smoleńskiem przypomina w sensie prawnym osuwisko. Pojawia się fundamentalne pytanie, czy z ustaleń komisji będzie mógł korzystać polski prokurator w ewentualnym śledztwie dotyczącym katastrofy – dodaje.
Zdanie Polaczka podziela poseł PiS Jarosław Zieliński. – Rozporządzenie ministra obrony narodowej z 27 kwietnia, które zmieniło rozporządzenie poprzednio obowiązujące wykroczyło poza dyspozycje artykułu 140 prawa lotniczego. Tryb powoływania komisji wykracza poza ten artykuł – ocenia Zieliński. – Mogą powstawać wątpliwości dotyczące trybu powołania komisji, bo rozporządzenie wykroczyło poza delegację ustawową – dodał poseł PiS.
Konstytucjonalista dr Ryszard Piotrowski również uważa, że sprawa jest kontrowersyjna i nie wyklucza, że naruszono prawo przy powoływaniu komisji. – Skoro w ustawie nie ma upoważnienia do określenia podległości komisji, rozporządzenie nie powinno stwierdzać, że podlega ona premierowi. Rozporządzenie wykracza poza delegację ustawową. To budzi wątpliwości – mówi. – Teoretycznie mogłoby zostać zakwestionowane w Trybunale Konstytucyjnym. Podejmując decyzje, Trybunał zawsze bierze jednak pod uwagę skutki wyroków – tłumaczy Piotrowski.
Co na to minister obrony narodowej? Jego rzecznik Janusz Sejmej mówi, że zarzuty są bezpodstawne. – Aspekty prawne związane z powołaniem komisji dogłębnie przeanalizowano przy tworzeniu rozporządzeń. Nie może być mowy o tym, że w jakikolwiek sposób naruszono ustawę – tłumaczył. – Wątpliwości nie może budzić też decyzja dotycząca podległości przewodniczącego komisji premierowi. Poprawność takiego rozwiązania potwierdza Konstytucja, zgodnie z którą premier kieruje pracami Rady Ministrów, koordynuje i kontroluje prace jej członków – zaznacza.
tvp.info, ps
Według posła Polski Plus Jerzego Polaczka ta rozbieżność sprawia, że komisja została powołana z naruszeniem prawa, a więc nielegalnie. – Rozporządzenie jako akt niższej rangi nie może wychodzić poza zakres ustawy. Wydając rozporządzenie, rządząca partia powinna zmienić prawo lotnicze – argumentuje. – Badanie wypadku pod Smoleńskiem przypomina w sensie prawnym osuwisko. Pojawia się fundamentalne pytanie, czy z ustaleń komisji będzie mógł korzystać polski prokurator w ewentualnym śledztwie dotyczącym katastrofy – dodaje.
Zdanie Polaczka podziela poseł PiS Jarosław Zieliński. – Rozporządzenie ministra obrony narodowej z 27 kwietnia, które zmieniło rozporządzenie poprzednio obowiązujące wykroczyło poza dyspozycje artykułu 140 prawa lotniczego. Tryb powoływania komisji wykracza poza ten artykuł – ocenia Zieliński. – Mogą powstawać wątpliwości dotyczące trybu powołania komisji, bo rozporządzenie wykroczyło poza delegację ustawową – dodał poseł PiS.
Konstytucjonalista dr Ryszard Piotrowski również uważa, że sprawa jest kontrowersyjna i nie wyklucza, że naruszono prawo przy powoływaniu komisji. – Skoro w ustawie nie ma upoważnienia do określenia podległości komisji, rozporządzenie nie powinno stwierdzać, że podlega ona premierowi. Rozporządzenie wykracza poza delegację ustawową. To budzi wątpliwości – mówi. – Teoretycznie mogłoby zostać zakwestionowane w Trybunale Konstytucyjnym. Podejmując decyzje, Trybunał zawsze bierze jednak pod uwagę skutki wyroków – tłumaczy Piotrowski.
Co na to minister obrony narodowej? Jego rzecznik Janusz Sejmej mówi, że zarzuty są bezpodstawne. – Aspekty prawne związane z powołaniem komisji dogłębnie przeanalizowano przy tworzeniu rozporządzeń. Nie może być mowy o tym, że w jakikolwiek sposób naruszono ustawę – tłumaczył. – Wątpliwości nie może budzić też decyzja dotycząca podległości przewodniczącego komisji premierowi. Poprawność takiego rozwiązania potwierdza Konstytucja, zgodnie z którą premier kieruje pracami Rady Ministrów, koordynuje i kontroluje prace jej członków – zaznacza.
tvp.info, ps