Zdaniem Piekarskiej, Komorowski starał się podczas debaty pokazać się jako polityk kompetentny i działający ponad politycznymi podziałami. Z kolei Kaczyński - jak zaznaczyła - wypadł dużo lepiej niż w niedzielę, ale - jej zdaniem - jest to zasługa zastosowania prostych, demagogicznych chwytów. "Wynik debaty oceniam jako remis. Głównie dlatego, że Kaczyński stosował proste, demagogiczne chwyty, które mogły się podobać" - powiedziała PAP.
Piekarska zaznaczyła, że o ile w pierwszej, niedzielnej debacie wyraźnym zwycięzcą był kandydat PO, gdyż jego konkurent "był wyjątkowo ospały i nieprzygotowany", to tym razem zobaczyliśmy zupełnie innego Jarosława Kaczyńskiego. "Ale to jest Kaczyński, który wraca w swoje stare buty. Wraca do podziałów i przypominania tego, co było w przeszłości. Wydaje mi się, że nastąpiła kolejna zmiana w jego wizerunku" - oceniła wiceszefowa SLD.
Z kolei Komorowski - zdaniem Piekarskiej - przede wszystkim usiłował w tej debacie pokazać się jako kandydat, który będzie łączył, a nie dzielił, oraz słuchał opozycji. "Jest to o tyle ważne, gdyż wielu zarzuca mu, że jeśli wygra wybory, to PO przejmie całą władzę w państwie. Dlatego podkreślał, że chce prezydentury współpracy, prezydentury ponad politycznymi podziałami. Myślę, że to było najważniejszym przesłaniem Komorowskiego podczas tej debaty" - zaznaczyła wiceszefowa Sojuszu.
W jej ocenie, widać było, że oba sztaby mocno "popracowały nad swoimi kandydatami", choć - jak dodała - za dużo było "gadżetów", którymi podczas debaty wymieniali się Komorowski z Kaczyńskim. Piekarska zaznaczyła, że bardziej podobał się jej finał debaty w wykonaniu Komorowskiego, który zaproponował Kaczyńskiemu, aby razem z nim podpisał się na egzemplarzu konstytucji, gdzie wcześniej napisał: "zgoda buduje, bo Polska jest najważniejsza". Egzemplarz, z podpisami obu kandydatów, zostanie przekazany do licytacji podczas koncertu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy na rzecz powodzian.
PP / PAP