Żona kandydata PO na prezydenta Anna Komorowska mówiła, że czuje się "menedżerem domowym", mimo że nie pracuje zawodowo i nie prowadzi żadnego biznesu. Według niej, kobiety powinny mieć wybór, czy chcą zostać w domu, czy też stawiać na karierę zawodową. - Nie wyobrażam sobie siebie jako kobiety siedzącej w domu w roli paprotki, bo jestem przyzwyczajona do aktywności - mówiła.
Anna Komorowska, która wspiera w kampanii swojego męża Bronisława Komorowskiego, spotyka się w czwartek z mieszkankami województwa podlaskiego. Odwiedziła Bielsk Podlaski, Białystok, po południu będzie w Sokółce.
Spotkanie w Białymstoku w pijalni czekolady miało kameralny, choć otwarty charakter. Z Anną Komorowską spotkały się m.in. żony prezydenta i wiceprezydentów Białegostoku, podlaskich parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej, przedstawicielki Podlaskiego Stowarzyszenia Właścicielek Firm - Klubu Kobiet Biznesu.
Anna Komorowska mówiła m.in., że gdy miała już dzieci, przez 6 lat pracowała w towarzystwie ubezpieczeniowym, ale doszła do wniosku, że ta praca za bardzo odbija się na rodzinie, dlatego zrezygnowała z pracy zawodowej.
"Zostałam panią domu, co nie znaczy, że byłam osobą bez zajęć. Każda z pań wie, ile to jest obowiązków w domu oprócz pracy zawodowej. To, że my pracujemy, prowadząc dom, to jest absolutnie menedżerska robota. Ja się czuję menedżerem domowym, nie prowadząc żadnego biznesu, jednak tę pracę menedżerską uważam, że prowadzę" - mówiła Anna Komorowska.
Według niej, kobiety powinny mieć wybór, czy chcą zostawać w domu i zajmować się opieką nad dziećmi, czy też stawiać na karierę. Mówiła, że "nie wyobraża sobie siebie jako kobiety siedzącej w domu w roli paprotki", bo jest przyzwyczajona do aktywności, choć gdy urodziły się dzieci, dokonała wyboru i została w domu.
"Bo uważam, że w ogóle kobiety powinny mieć prawo wyboru" - powiedziała Komorowska. Jej zdaniem, nie można oceniać, czy "lepsza jest kobieta - profesor na wyższej uczelni, czy gorsza ta, która +siedzi w domu+ i zajmuje się wychowaniem dzieci i troską o rodzinę". Mówiła, że nie wyobraża sobie niepodejmowania różnych wyzwań.
Komorowska podkreślała, że praca na rzecz rodziny, to także "praca na rzecz państwa". "Bo tacy emocjonalnie dogrzani młodzi ludzie, potem obywatele, bez kompleksów, dopieszczeni, dopilnowani w różnych aspektach, no to jest skarb dla państwa" - powiedziała.
"Teraz być może przede mną nowa rola, zobaczymy, to się okaże w niedzielę. Jest to jakieś wyzwanie, jakaś nowa sytuacja, w którą wchodziłam z pewnymi obawami" - dodała.
Pytana o to, czy zastanawiała się nad swoją koncepcją, modelem bycia pierwszą damą, jeśli jej mąż wygra wybory prezydenckie, powiedziała, że na pewno musiałaby być ona zgodna z jej charakterem i temperamentem po to, by była wiarygodna. "Jestem Anna Komorowska i mam nadzieję sobą zostać" - dodała.
Komorowska powiedziała, że wyobrażała sobie, że spotkania z kobietami i zaangażowanie w kampanię męża będą ciekawe, ale "nie przypuszczała, że aż tak ciekawe".
Mówiła, że wzbogacają jej horyzonty myślowe i że z satysfakcją stwierdza, iż w Polsce jest wiele aktywnych kobiet, które "świetnie sobie radzą" i ona wiele rzeczy może się od nich nauczyć. Komorowska podkreślała, że ważne jest stwarzanie płaszczyzn do wymiany doświadczeń, choćby pod auspicjami żony prezydenta, dlatego - jak mówiła - wyobraża sobie siebie jako "łącznik, pas transmisyjny czy pomost".
Pytana po raz kolejny o parytety powiedziała, że w polityce ważniejsza od płci jest kompetencja. Mówiła, że zmieniła zdanie w sprawie parytetów - kiedyś uważała, że są niepotrzebne, bo kobiety sobie radziły, a teraz sądzi, że być może trzeba by było wprowadzić je ustawą "na jakiś czas i zobaczyć, jak funkcjonują".
Spotkanie w Białymstoku w pijalni czekolady miało kameralny, choć otwarty charakter. Z Anną Komorowską spotkały się m.in. żony prezydenta i wiceprezydentów Białegostoku, podlaskich parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej, przedstawicielki Podlaskiego Stowarzyszenia Właścicielek Firm - Klubu Kobiet Biznesu.
Anna Komorowska mówiła m.in., że gdy miała już dzieci, przez 6 lat pracowała w towarzystwie ubezpieczeniowym, ale doszła do wniosku, że ta praca za bardzo odbija się na rodzinie, dlatego zrezygnowała z pracy zawodowej.
"Zostałam panią domu, co nie znaczy, że byłam osobą bez zajęć. Każda z pań wie, ile to jest obowiązków w domu oprócz pracy zawodowej. To, że my pracujemy, prowadząc dom, to jest absolutnie menedżerska robota. Ja się czuję menedżerem domowym, nie prowadząc żadnego biznesu, jednak tę pracę menedżerską uważam, że prowadzę" - mówiła Anna Komorowska.
Według niej, kobiety powinny mieć wybór, czy chcą zostawać w domu i zajmować się opieką nad dziećmi, czy też stawiać na karierę. Mówiła, że "nie wyobraża sobie siebie jako kobiety siedzącej w domu w roli paprotki", bo jest przyzwyczajona do aktywności, choć gdy urodziły się dzieci, dokonała wyboru i została w domu.
"Bo uważam, że w ogóle kobiety powinny mieć prawo wyboru" - powiedziała Komorowska. Jej zdaniem, nie można oceniać, czy "lepsza jest kobieta - profesor na wyższej uczelni, czy gorsza ta, która +siedzi w domu+ i zajmuje się wychowaniem dzieci i troską o rodzinę". Mówiła, że nie wyobraża sobie niepodejmowania różnych wyzwań.
Komorowska podkreślała, że praca na rzecz rodziny, to także "praca na rzecz państwa". "Bo tacy emocjonalnie dogrzani młodzi ludzie, potem obywatele, bez kompleksów, dopieszczeni, dopilnowani w różnych aspektach, no to jest skarb dla państwa" - powiedziała.
"Teraz być może przede mną nowa rola, zobaczymy, to się okaże w niedzielę. Jest to jakieś wyzwanie, jakaś nowa sytuacja, w którą wchodziłam z pewnymi obawami" - dodała.
Pytana o to, czy zastanawiała się nad swoją koncepcją, modelem bycia pierwszą damą, jeśli jej mąż wygra wybory prezydenckie, powiedziała, że na pewno musiałaby być ona zgodna z jej charakterem i temperamentem po to, by była wiarygodna. "Jestem Anna Komorowska i mam nadzieję sobą zostać" - dodała.
Komorowska powiedziała, że wyobrażała sobie, że spotkania z kobietami i zaangażowanie w kampanię męża będą ciekawe, ale "nie przypuszczała, że aż tak ciekawe".
Mówiła, że wzbogacają jej horyzonty myślowe i że z satysfakcją stwierdza, iż w Polsce jest wiele aktywnych kobiet, które "świetnie sobie radzą" i ona wiele rzeczy może się od nich nauczyć. Komorowska podkreślała, że ważne jest stwarzanie płaszczyzn do wymiany doświadczeń, choćby pod auspicjami żony prezydenta, dlatego - jak mówiła - wyobraża sobie siebie jako "łącznik, pas transmisyjny czy pomost".
Pytana po raz kolejny o parytety powiedziała, że w polityce ważniejsza od płci jest kompetencja. Mówiła, że zmieniła zdanie w sprawie parytetów - kiedyś uważała, że są niepotrzebne, bo kobiety sobie radziły, a teraz sądzi, że być może trzeba by było wprowadzić je ustawą "na jakiś czas i zobaczyć, jak funkcjonują".