Kampania przed wyborami prezydenckimi, w których kandydatem PSL był szef Stronnictwa, wicepremier Waldemar Pawlak, stała się okazją do zamanifestowania w czym ludowcy różnią się od koalicjanta programowo i do pokazania niezależności politycznej partii - PSL nie udzieliło formalnie poparcia żadnemu z kandydatów, którzy zmierzyli się w II turze, choć jednym z nich był lider koalicyjnej PO Bronisław Komorowski.
Z kolei słaby wynik wyborczy Pawlaka - 1,75 proc. - dał pretekst do wewnętrznej dyskusji w PSL o obecnej kondycji i przyszłości partii. Poseł PSL Janusz Piechociński uważa, że partia, z którą jest związany już od 20 lat, podczas wyborów prezydenckich została oceniona przez wyborców jako mało skuteczna w osiąganiu swoich celów. Podkreślił, że stawką są teraz wybory samorządowe, później parlamentarne, dlatego ludowcy muszą się otrząsnąć i bardziej zaktywizować. Jego zdaniem, okazją do "odbicia się" po "wpadce" w wyborach prezydenckich będą jesienne wybory samorządowe.
Polityk PSL podkreśla też, że bycie w koalicji rządowej nie oznacza, iż nie można mieć swoich autorskich pomysłów i dążyć do ich realizacji. - Trzeba to robić aktywnie, skutecznie i bardziej racjonalnie niż dotąd. Mam nadzieję, że PSL po wyborach prezydenckich stanie się bardziej dynamiczne, czytelne i konsekwentne - mówił Piechociński.
W jego ocenie, obecnie nie ma zagrożenia, że coś z koalicją rządową "będzie nie tak". "Mówiliśmy przed wyborami, mówimy też po wyborach, że jeśli będzie realizowany sprawnie i skutecznie program koalicyjnego rządu, to nie będzie zagrożeń by koalicja trwała" - mówił.
Jednak - jak dodał - "jeśli PO będzie chciała realizować swoje autorskie pomysły poza rządem i poza koalicją to ze zrozumiałych względów nie uzyska naszego poparcia i pewnie będzie musiała znaleźć sobie koalicjanta w PiS-ie, czy SLD".
O odzyskaniu przez PSL wyrazistości i samodzielności politycznej w rozmowie z PAP mówił także inny poseł PSL Eugeniusz Kłopotek. "Obecnie tracimy na wyrazistości, wtapiamy się w tło i jesteśmy postrzegani jako przystawka do zjedzenia. Nie możemy sobie pozwolić na dłuższą metę, by tak to funkcjonowało" - ocenił.
Kłopotek bardziej krytycznie niż jego klubowi koledzy podchodzi do relacji jakie panują w koalicji. Jego zdaniem, koalicja z PO nie funkcjonuje dobrze już od dłuższego czasu. - Nie może być tak, że ten "większy" tego "mniejszego" zaskakuje co chwilę różnymi pomysłami. Później część projektów odkłada kiedy jest nasz opór, opozycji i opinii publicznej, a część próbuje forsować przy pomocy opozycji, czyli lewicy - mówił. Według niego, w ostatnich miesiącach PSL "było i nie było potrzebne PO".
Zdaniem Kłopotka, jeśli PO chce, żeby chociaż część obietnic, które złożył podczas kampanii prezydenckiej Bronisław Komorowski była spełniona, to kierownictwa partii muszą się spotkać i porozmawiać na temat tego, co mogą razem zrobić, a co nie. Ważne jest - jak mówił - ustalenie priorytetów koalicji na kolejne półtora roku i wyjście z tym do opinii publicznej.
O relacjach koalicjantów rozmawiali w poniedziałek wicepremier Pawlak i szef klubu PO Grzegorz Schetyna. - Przyjęliśmy generalną zasadę, żeby się nie zaskakiwać i nie działać przeciwko sobie do czasu, do kiedy nie doprowadzimy do uzgodnienia. Nie sądzę, by była w tej chwili odstawiona jakaś partyzantka - powiedział Pawlak dziennikarzom po tym spotkaniu.
Jednak - jak mówił - PSL nie zgodzi się na tzw. "małą nowelizację" ustawy medialnej. PO proponuje w projekcie, żeby w telewizji rady nadzorcze składały się z czterech osób wybieranych w konkursach spośród kandydatów zaproponowanych przez uczelnie wyższe oraz trzech przedstawicieli resortów: skarbu, finansów i kultury.
Z kolei w radiu rady nadzorcze składałyby się z trzech osób wybieranych w konkursie i dwóch przedstawicieli ministerstw - po jednym z resortów skarbu i kultury. Obecnie w każdej radzie nadzorczej jest po jednym przedstawicielu ministra skarbu, pozostałych członków rad wyłania KRRiT. Nowelizacja ma umożliwić zgodne z prawem skrócenie kadencji wybranych w połowie ubiegłego roku rad nadzorczych w TVP i Polskim Radiu. Ich kadencje trwają trzy lata i w obecnym stanie prawnym nie mogą zostać skrócone.
Zdaniem Pawlaka, potrzebne jest rozwiązanie, które "zachowuje pluralizm mediów publicznych i możliwość działania tych mediów w taki sposób, aby respektować zróżnicowanie polityczne i zróżnicowanie środowisk opinii, które powinny być reprezentowane".
Według niego, warto się zastanowić nad takim rozwiązaniem, które da szansę funkcjonowania mediom publicznym w taki sposób, by "zachowały równy dystans do różnych środowisk politycznych i by dominacja jednej formacji nie została zastąpiona dominacją innej formacji".
W ocenie szefa PSL, dobrym rozwiązaniem byłoby wprowadzenie całościowych zmian w sprawie mediów publicznych. - To nie jest takie skomplikowane by usiąść i uzgodnić zasady funkcjonowania mediów publicznych pod warunkiem, że nikt nikogo nie będzie chciał oszukać, czy wykiwać - stwierdził Pawlak.
Nawiązując do obietnic wyborczych Bronisława Komorowskiego powiedział, że PSL jest skłonne poprzeć przywrócenie zniżek na przejazdy dla studentów. Dodał, że ma nadzieję, iż przyszły prezydent nie wycofa się ze swoich obietnic dotyczących m.in. umocnienia własności, obniżenia podatku dla osób o niskich dochodach. - Traktujemy to na serio, a nie jako sezonowe gesty - powiedział Pawlak.
Wicemarszałek Sejmu Ewa Kierzkowska oceniła, że po wyborach "krew w koalicji się nie poleje". Jednak również ona podkreśliła, że PSL jest suwerennym udziałowcem koalicji, w wielu sprawach ma odmienne zdanie i tak jak dotychczas będzie postępowało zgodnie ze swoim programem politycznym. Podobnie jak Pawlak, zaznaczyła, że jej klub będzie musiał się przyjrzeć rozwiązaniom proponowanym przez Platformę w sprawie mediów publicznych.
Postulaty jej klubowych kolegów o zaktywizowaniu partii powinny być - zdaniem Kierzkowskiej - skierowane również do nich samych, jak i całego klubu PSL. "Mam nadzieję, że nie tylko przed kamerami, ale też w żmudnej pracy będzie widać zaangażowanie posłów" - dodała. Kierzkowska podkreśliła, że praca w Sejmie zobowiązuje do ciągłej aktywności, a nie tylko częściowej, i do wzmożonej pracy przed każdymi wyborami.PP / PAP