Europoseł PO Filip Kaczmarek musi uzupełnić swój wniosek o wyrzucenie Janusza Palikota z Platformy - poinformował przewodniczący Krajowego Sądu Koleżeńskiego PO Wiktor Tyburski. Kaczmarek zapewnia, że w piątek prześle do sądu poprawiony wniosek.
W środę Kaczmarek przesłał drogą elektroniczną do sądu koleżeńskiego wniosek o wykluczenie Palikota z Platformy. Wniosek dotyczy m.in. wypowiedzi Palikota o potrzebie zbadania, czy prezydent Lech Kaczyński nie był pod wpływem alkoholu, gdy wchodził na pokład samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem.
"Ostatnie wypowiedzi Janusza Palikota są nieetyczne i hańbiące" - ocenił Kaczmarek. Według Kaczmarka, wypowiedzi Palikota szkodzą PO, a kary wymierzane mu dotychczas nie odniosły skutku.
"Poinformowałem pana posła Kaczmarka, że powinien złożyć wniosek drogą tradycyjną. Powinna to być forma papierowa, a wniosek musi być podpisany. Teoretycznie drogą mailową mógłby do mnie napisać właściwie każdy, twierdząc, że nazywa się Filip Kaczmarek" - powiedział Tyburski.
Ponadto - dodał - "wniosek zabierał braki - zabrakło adresu obwinionego, a przecież sąd musi się do niego zwrócić i poinformować, że wniosek wpłynął". "Wnioskodawca nie dołączył też żadnych dowodów, powoływał się na wypowiedzi Palikota, opisując je. Sąd musi się opierać na dowodach złożonych przez stronę wnioskującą, czyli np. egzemplarzu gazety, czy nagraniu audycji radiowej" - powiedział Tyburski.
Kaczmarek poinformował, że uzupełni braki, a wniosek wyśle w piątek listem poleconym.
Sąd partyjny na pewno nie zadecyduje o przyszłości Palikota w tym tygodniu - zajmie się wnioskiem najwcześniej 10 dni od wysłania zainteresowanym stronom zawiadomienia o rozprawie.
W poniedziałek na konferencji prasowej w Lublinie Palikot powiedział, że "trzeba wyraźnie przypomnieć, iż najbardziej prawdopodobną hipotezą dotyczącą tragedii smoleńskiej jest hipoteza współwiny Lecha Kaczyńskiego za tę tragedię".
Zdaniem Palikota należy w tej sprawie szukać odpowiedzi na szereg pytań: Czy zostały pobrane próbki krwi z ciała Lecha Kaczyńskiego? Czy w dniu katastrofy prezydent znajdował się pod wpływem alkoholu? Dlaczego Lech Kaczyński spóźnił się o 25 minut na samolot? O czym rozmawiali z Jarosławem Kaczyńskim przed katastrofą? Dlaczego Jarosław Kaczyński w Smoleńsku nie zidentyfikował ciała Marii Kaczyńskiej? Czy nie było presji na pilota, by lądować w złych warunkach atmosferycznych?
To właśnie wypowiedź Palikota o tym, że należy sprawdzić, czy Lech Kaczyński w dniu katastrofy nie był pod wpływem alkoholu najbardziej zbulwersowała Kaczmarka.
Również w poniedziałek w rozmowie z TVN24 Palikot powiedział, że "to głupota, bezmyślność, brak procedur, pycha i ego Lecha Kaczyńskiego i jego obozu politycznego doprowadziły do tego, że wielu uczciwych ludzi zginęło w tej tragedii". "Nie możemy się zgodzić na ten cyrk, gdzie człowieka winnego po prostu śmierci wielu ludzi robi się bohaterem i męczennikiem jakiegoś obozu politycznego" - mówił Palikot. Podkreślił też, że Lech Kaczyński jest moralnie odpowiedzialny za katastrofę. "Bez wątpienia Lech Kaczyński ma krew na rękach, tych ludzi, którzy zginęli w Smoleńsku" - mówił szef lubelskiej PO.
Senator PO Marek Trzciński w środę złożył wniosek o odwołanie Palikota z prezydium klubu. Szef klubu Grzegorz Schetyna zwrócił się do parlamentarzystów PO, aby przełożyć sprawę Palikota do następnego posiedzenia Sejmu, kiedy będą wybory całych władz klubu.
Schetyna podkreślił, że "dobrym obyczajem" w PO jest, że kiedy zmienia się przewodniczący klubu całe prezydium klubu podaje się do dymisji i władze klubu wybierane są na nowo. Schetyna powiedział też, że nie spodziewa się, aby Palikot ponownie wszedł do prezydium klubu.
Karami wymierzanymi przez sądy koleżeńskie są upomnienie, nagana, zawieszenie w prawach członka na okres od 6 miesięcy do 2 lat oraz wykluczenie z PO.
Palikot kilkakrotnie był już karany upomnieniem, dostawał też nagany - m.in. za wywiad dla dziennika "Polska", w którym nazwał o. Tadeusza Rydzyka szatanem oraz oskarżył go o kradzież pieniędzy i sianie nienawiści.
Został też - za wypowiedź pod adresem byłej minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej - usunięty ze stanowiska szefa komisji Przyjazne Państwo. Odnosząc się do zarzutów Gęsickiej, że rząd nie wykorzystuje unijnych dotacji, Palikot powiedział: "Przykro mi, że prostytucja w polityce sięga nawet pani minister Gęsickiej. Nie myślałem nigdy, że ona się tak prostytuuje".
Za te słowa Gęsicką przeprosił premier Donald Tusk, który ocenił, że Palikot "przekroczył granice elementarnej przyzwoitości". Odwołany w styczniu 2009 r., w październiku tego samego roku Palikot ponownie został przewodniczącym komisji Przyjazne Państwo.
Kaczmarek pytany, czy liczy na to, że Palikot naprawdę zostanie wyrzucony z PO, odpowiedział: "nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka".
PAP, im
"Ostatnie wypowiedzi Janusza Palikota są nieetyczne i hańbiące" - ocenił Kaczmarek. Według Kaczmarka, wypowiedzi Palikota szkodzą PO, a kary wymierzane mu dotychczas nie odniosły skutku.
"Poinformowałem pana posła Kaczmarka, że powinien złożyć wniosek drogą tradycyjną. Powinna to być forma papierowa, a wniosek musi być podpisany. Teoretycznie drogą mailową mógłby do mnie napisać właściwie każdy, twierdząc, że nazywa się Filip Kaczmarek" - powiedział Tyburski.
Ponadto - dodał - "wniosek zabierał braki - zabrakło adresu obwinionego, a przecież sąd musi się do niego zwrócić i poinformować, że wniosek wpłynął". "Wnioskodawca nie dołączył też żadnych dowodów, powoływał się na wypowiedzi Palikota, opisując je. Sąd musi się opierać na dowodach złożonych przez stronę wnioskującą, czyli np. egzemplarzu gazety, czy nagraniu audycji radiowej" - powiedział Tyburski.
Kaczmarek poinformował, że uzupełni braki, a wniosek wyśle w piątek listem poleconym.
Sąd partyjny na pewno nie zadecyduje o przyszłości Palikota w tym tygodniu - zajmie się wnioskiem najwcześniej 10 dni od wysłania zainteresowanym stronom zawiadomienia o rozprawie.
W poniedziałek na konferencji prasowej w Lublinie Palikot powiedział, że "trzeba wyraźnie przypomnieć, iż najbardziej prawdopodobną hipotezą dotyczącą tragedii smoleńskiej jest hipoteza współwiny Lecha Kaczyńskiego za tę tragedię".
Zdaniem Palikota należy w tej sprawie szukać odpowiedzi na szereg pytań: Czy zostały pobrane próbki krwi z ciała Lecha Kaczyńskiego? Czy w dniu katastrofy prezydent znajdował się pod wpływem alkoholu? Dlaczego Lech Kaczyński spóźnił się o 25 minut na samolot? O czym rozmawiali z Jarosławem Kaczyńskim przed katastrofą? Dlaczego Jarosław Kaczyński w Smoleńsku nie zidentyfikował ciała Marii Kaczyńskiej? Czy nie było presji na pilota, by lądować w złych warunkach atmosferycznych?
To właśnie wypowiedź Palikota o tym, że należy sprawdzić, czy Lech Kaczyński w dniu katastrofy nie był pod wpływem alkoholu najbardziej zbulwersowała Kaczmarka.
Również w poniedziałek w rozmowie z TVN24 Palikot powiedział, że "to głupota, bezmyślność, brak procedur, pycha i ego Lecha Kaczyńskiego i jego obozu politycznego doprowadziły do tego, że wielu uczciwych ludzi zginęło w tej tragedii". "Nie możemy się zgodzić na ten cyrk, gdzie człowieka winnego po prostu śmierci wielu ludzi robi się bohaterem i męczennikiem jakiegoś obozu politycznego" - mówił Palikot. Podkreślił też, że Lech Kaczyński jest moralnie odpowiedzialny za katastrofę. "Bez wątpienia Lech Kaczyński ma krew na rękach, tych ludzi, którzy zginęli w Smoleńsku" - mówił szef lubelskiej PO.
Senator PO Marek Trzciński w środę złożył wniosek o odwołanie Palikota z prezydium klubu. Szef klubu Grzegorz Schetyna zwrócił się do parlamentarzystów PO, aby przełożyć sprawę Palikota do następnego posiedzenia Sejmu, kiedy będą wybory całych władz klubu.
Schetyna podkreślił, że "dobrym obyczajem" w PO jest, że kiedy zmienia się przewodniczący klubu całe prezydium klubu podaje się do dymisji i władze klubu wybierane są na nowo. Schetyna powiedział też, że nie spodziewa się, aby Palikot ponownie wszedł do prezydium klubu.
Karami wymierzanymi przez sądy koleżeńskie są upomnienie, nagana, zawieszenie w prawach członka na okres od 6 miesięcy do 2 lat oraz wykluczenie z PO.
Palikot kilkakrotnie był już karany upomnieniem, dostawał też nagany - m.in. za wywiad dla dziennika "Polska", w którym nazwał o. Tadeusza Rydzyka szatanem oraz oskarżył go o kradzież pieniędzy i sianie nienawiści.
Został też - za wypowiedź pod adresem byłej minister rozwoju regionalnego Grażyny Gęsickiej - usunięty ze stanowiska szefa komisji Przyjazne Państwo. Odnosząc się do zarzutów Gęsickiej, że rząd nie wykorzystuje unijnych dotacji, Palikot powiedział: "Przykro mi, że prostytucja w polityce sięga nawet pani minister Gęsickiej. Nie myślałem nigdy, że ona się tak prostytuuje".
Za te słowa Gęsicką przeprosił premier Donald Tusk, który ocenił, że Palikot "przekroczył granice elementarnej przyzwoitości". Odwołany w styczniu 2009 r., w październiku tego samego roku Palikot ponownie został przewodniczącym komisji Przyjazne Państwo.
Kaczmarek pytany, czy liczy na to, że Palikot naprawdę zostanie wyrzucony z PO, odpowiedział: "nosił wilk razy kilka, ponieśli i wilka".
PAP, im