Zdaniem europosła język Kaczyńskiego nie jest agresywny, bo prawdziwą agresję pokazują przeciwnicy PiS. - Nie dajmy się zwariować, gdzie on jest brutalny? Kaczyński opowiada, co wydarzyło się w Smoleńsku, i o tym, co sam widział. Są na to świadkowie. Mnie tam nie było, ale wiem od przyjaciół, którzy wtedy z nim pojechali, jak byli wstrząśnięci cynizmem i brutalnością ekipy Donalda Tuska na miejscu tragedii - mówi Kamiński. I oskarża polityków PO: - Przecież tacy ludzie, jak Niesiołowski, Kutz, Bartoszewski, Wajda konsekwentnie plugawili język debaty. Jeżeli PO chce współpracować, to musi się jakoś odnieść do ich słów. Powinna coś powiedzieć na temat tego, co Janusz Palikot robił z prezydentem. Albo o tym, jak Lecha Kaczyńskiego traktował Niesiołowski, Tusk, Bartoszewski etc.
Ostrą krytykę jaka spadła na Kaczyńskiego po wywiadzie dla "Gazety Polskiej" i piątkowej konferencji prasowej Kamiński tłumaczy reakcją establishmentu na wynik wyborów prezydenckich. - Zawsze zadawałem sobie pytanie, jak liberalny establishment w mediach – który w Polsce sięga do 90 proc. przekazu medialnego – będzie chciał racjonalizować fakt, że poniósł jednak w tych wyborach porażkę. Kandydat establishmentu wygrał tylko minimalnie, a Jarosław Kaczyński – którego elektorat i zaplecze przedstawiano jako margines i watahę, którą trzeba dorżnąć – zdobył 47 proc. głosów. Tyle liczy ta wataha. To poważny problem dla establishmentu, bo okazało się, że jego przekaz nie dociera do prawie połowy Polaków, lub przynosi odwrotny skutek - mówi europoseł.
Pytany o polityczną przyszłość swojej partii Kamiński przekonuje, że PiS powinien być partią bardziej centrową. - Byłoby bardzo źle, gdyby moja partia postanowiła ograniczyć swoją rolę wyłącznie do bycia ugrupowaniem konserwatywnej prawicy. Wtedy oscylowalibyśmy tylko koło 20 proc. poparcia. A mnie interesuje partia, która jest zdolna rządzić Polską - podkreśla. - Sprawy tragedii smoleńskiej i tego, jak niektórzy politycy Platformy traktowali śp. Lecha Kaczyńskiego, nie można zamknąć dla dobra przyszłości Polski - dodaje.arb, "Rzeczpospolita"