Dwóch pracowników Rejonowego Zarządu Infrastruktury we Wrocławiu oraz pracownik 20. Rejonowego Przedsiębiorstwa Wojskowego usłyszeli zarzuty fałszowania dokumentacji, poświadczenia nieprawdy i przekroczenia uprawnień. Oskarżeni przyznają się do winy. Ich działalność polegała na przeprowadzaniu fikcyjnych remontów sprzętu wojskowego. Wojsko płaciło za remont - a uszkodzony sprzęt jechał do Afganistanu.
Na razie wiadomo, że chodzi o dwa pojazdy ratowniczo-gaśniczych. Miały wyjechać do Afganistanu, ale przed wyjazdem musiały przejść remont. Remont wyceniono na 130 tysięcy złotych, ale jak twierdzi żołnierz znający sprawę, nikt żadnego remontu nie zrobił. Pojazdy nie pojechały do Afganistanu, bo zatrzymała je prokuratura. – Podejrzewamy, że sprawa zatrzymanych przez nas pojazdów to element większej układanki – przyznaje jeden z prokuratorów. – Planowane jest przedstawienie zarzutów kolejnym osobom. Więcej jednak powiedzieć nie mogę – mówi płk Mikołaj Przybył, szef Wydziału ds. Przestępczości Zorganizowanej Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Poznaniu.
– Jeżeli prawdą jest, że sprzęt przechodził tylko fikcyjne remonty, to jest to olbrzymi skandal, tym większy, że dopuścili się go ludzie w mundurach, żołnierze oficerowie – komentuje gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych. – Ta sytuacja jeszcze raz potwierdza, że biurokracja wojskowa jest nie tylko nieudolna, lecz również skorumpowana.
– Jeżeli prawdą jest, że sprzęt przechodził tylko fikcyjne remonty, to jest to olbrzymi skandal, tym większy, że dopuścili się go ludzie w mundurach, żołnierze oficerowie – komentuje gen. Waldemar Skrzypczak, były dowódca Wojsk Lądowych. – Ta sytuacja jeszcze raz potwierdza, że biurokracja wojskowa jest nie tylko nieudolna, lecz również skorumpowana.
"Rzeczpospolita", arb