Zdaniem Krzemińskiego taka sytuacja nie byłaby możliwa w żadnym z miast państw Europy Zachodniej. - Nawet konserwatywni burmistrzowie na pewno by wyszli, powiedzieli dwa słowa, dali wyraz jakimś pozytywnym emocjom - powiedział. Zwrócił także uwagę, że mimo, iż impreza miała charakter europejski "nie było jakichkolwiek głosów ze strony rządu". - Znowu natomiast słyszymy głosy zajadłych homofobicznych polityków, którzy mogą mówić w Polsce rzeczy, których nie wypada mówić konserwatywnym politykom krajów zachodnich - powiedział. Dodał, że stawia to Polskę w jednym rzędzie z krajami islamu gdzie homoseksualizm jest nietolerowany "w zdecydowanym stopniu".
Według niego w Polsce widać jednak opór przed "prezentacją nienawiści przeciwko osobom homoseksualnym". Jak zaznaczył Krzemiński to efekt doświadczenia Polaków, którzy wyjeżdżają za granicę i stykają się z innym życiem. Dzięki temu zaczynają dostrzegać odmienności, różnorodności i widzieć ich zalety.
PAP, arb