Koszty, które poniosło miasto były wysokie. Krakowskie Biuro Festiwalowe na oprawę uroczystości, rozstawienie 11 telebimów i organizację koncertów związanych z pogrzebem wydało 2,2 mln zł. Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu, który zajmował się m.in. naprawą nawierzchni ulic łączących centrum z lotniskiem, pielęgnacją zieleni - w tym wycinaniem drzew na polecenie funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu - czy myciem ulic i chodników, obliczył, że wszystko to razem kosztowało ok. 3,5 mln zł.
Na refundację części kosztów miasto nie może liczyć, ponieważ nie były one bezpośrednio związane z uroczystościami. Ostatecznie Zarząd wystawił więc 19 faktur, na łączną kwotę 527 tys. zł. Z tego do kasy miejskiej trafiło już 167 tys. zł. Ostatnią fakturę, opiewającą na 360 tys. zł, zakwestionował jednak wojewoda Stanisław Kracik. Chodzi o zwrot pieniędzy za prace przygotowawcze w Rynku Głównym.
- Jestem za stary wróbel, żeby ktoś mnie próbował wystrychnąć na dudka. Jeśli dostaję fakturę, w której czytam, że prace na Rynku były prowadzone przez 17 dni, albo że zostały zdjęte i wywiezione rusztowania z remontowanych Sukiennic, to nie pozostaje mi nic innego jak tylko się uśmiechnąć - mówi Kracik. ZIKiT twierdzi, że z faktyrami coś nie gra. - Słyszałam, że są kłopoty z rozliczeniem - przyznaje Joanna Niedziałkowska, dyrektorka instytucji. - Mam jednak nadzieję, że wojewoda rozliczy się rzetelnie z każdej wydanej przez nas złotówki - dodaje.
- Tylko niech miasto wykaże, że naprawdę wydało te pieniądze - mówi. Faktura, co do której miał wątpliwości, została odesłana do ZIKiT. - Liczę, że się zastanowią i nie będą wypisywać bajek - dorzuca Kracik. Zdaniem wojewody, bajek na fakturach nie wypisywało KBF. Wydane przez Biuro pieniądze zostały zwrócone w ekspresowym tempie. - W tym przypadku nie miałem zastrzeżeń - mówi wojewoda. Potwierdza to Magdalena Sroka, szefowa KBF. - Otrzymaliśmy całą sumę: 2 mln 258 tys. zł - przyznaje.
Gazeta Krakowska, PP