Kto zapłaci za pogrzeb prezydenta?

Kto zapłaci za pogrzeb prezydenta?

Dodano:   /  Zmieniono: 
fot. Wikipedia 
Kraków podzielił się w sprawie faktury na 360 tys. zł. Tyle chcą otrzymać władze miasta za organizację uroczystości pogrzebowych od wojewody małopolskiego. Ten twierdzi, że kwota jest zawyżona. - Nie dam się wystrychnąć na dudka - mówi wojewoda małopolski Stanisław Kracik.
Rząd zarezerwował 20 mln złotych na organizację ceremonii pogrzebowych ofiar katastrofy prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem. Władze Krakowa wyłożyły pieniądze z własnego budżetu, licząc na późniejszy zwrot. Teraz jednak nie mogą się doczekać pieniędzy, gdyż województwo neguje wysokość wystawionej przez ratusz faktury.

Koszty, które poniosło miasto były wysokie. Krakowskie Biuro Festiwalowe na oprawę uroczystości, rozstawienie 11 telebimów i organizację koncertów związanych z pogrzebem wydało 2,2 mln zł. Zarząd Infrastruktury Komunalnej i Transportu, który zajmował się m.in. naprawą nawierzchni ulic łączących centrum z lotniskiem, pielęgnacją zieleni - w tym wycinaniem drzew na polecenie funkcjonariuszy Biura Ochrony Rządu - czy myciem ulic i chodników, obliczył, że wszystko to razem kosztowało ok. 3,5 mln zł.

Na refundację części kosztów miasto nie może liczyć, ponieważ nie były one bezpośrednio związane z uroczystościami. Ostatecznie Zarząd wystawił więc 19 faktur, na łączną kwotę 527 tys. zł. Z tego do kasy miejskiej trafiło już 167 tys. zł. Ostatnią fakturę, opiewającą na 360 tys. zł, zakwestionował jednak wojewoda Stanisław Kracik. Chodzi o zwrot pieniędzy za prace przygotowawcze w Rynku Głównym.

- Jestem za stary wróbel, żeby ktoś mnie próbował wystrychnąć na dudka. Jeśli dostaję fakturę, w której czytam, że prace na Rynku były prowadzone przez 17 dni, albo że zostały zdjęte i wywiezione rusztowania z remontowanych Sukiennic, to nie pozostaje mi nic innego jak tylko się uśmiechnąć - mówi Kracik. ZIKiT twierdzi, że z faktyrami coś nie gra. - Słyszałam, że są kłopoty z rozliczeniem - przyznaje Joanna Niedziałkowska, dyrektorka instytucji. - Mam jednak nadzieję, że wojewoda rozliczy się rzetelnie z każdej wydanej przez nas złotówki - dodaje.

- Tylko niech miasto wykaże, że naprawdę wydało te pieniądze - mówi. Faktura, co do której miał wątpliwości, została odesłana do ZIKiT. - Liczę, że się zastanowią i nie będą wypisywać bajek - dorzuca Kracik. Zdaniem wojewody, bajek na fakturach nie wypisywało KBF. Wydane przez Biuro pieniądze zostały zwrócone w ekspresowym tempie. - W tym przypadku nie miałem zastrzeżeń - mówi wojewoda. Potwierdza to Magdalena Sroka, szefowa KBF. - Otrzymaliśmy całą sumę: 2 mln 258 tys. zł - przyznaje.

Gazeta Krakowska, PP