Sekuła od początku nie wyglądał na takiego, któremu zależy na wyjaśnieniu czegokolwiek. Jedynym jego celem jest walka o fotel prezydenta Zabrza i zrobi wszystko, żeby partia wstawiła go wyborach. Jak mu władze Platformy każą napisać, że z Sobiesiakiem kontaktował się kot Jarosława Kaczyńskiego, to on to posłusznie wykona. Szkoda, że swoją działalnością niszczy, wypracowywane przez lata, dobre imię.
Wypociny byłego prezesa NIK do szewskiej pasji doprowadziły Beatę Kempę. Zmęczona ciągłym użeraniem z Sekułą postanowiła poprosić go o urlop. Dalej było jak w telenoweli. Awantury, krzyki i walenie pięścią w stół ze strony przewodniczącego (tak przynajmniej twierdzi Kempa) i płacz posłanki PiS. Swoją drogą, oglądając obrady tej komisji, rzeczywiście można tylko zapłakać.