Cztery wersje wciąż aktualne
Szeląg powiedział, że żadnego z badanych wątków jeszcze nie zamknięto i wszystkie są aktualne. Przypomniał, że prokuratura analizuje przyczyny katastrofy pod kątem zaistnienia różnych okoliczności. Badana są cztery wersje: usterka techniczna samolotu (wynikająca z wady konstrukcyjnej, złej obsługi naziemnej lub powstała w trakcie lotu), postępowanie załogi Tu-154 (w tym błędu pilotowania i niezdyscyplinowania), złe zabezpieczenie i organizacja lotu (przez stronę polską i rosyjską) oraz zamach terrorystyczny.
"Inicjatywa dowodowa dotycząca każdego z wątków nie została jeszcze wyczerpana" - powiedział szef warszawskiej WPO. Rodziny i pełnomocnicy usłyszeli m.in., że badanie paliwa tupolewa nie wykazało nic niepokojącego, a opinie ekspertów obaliły tezę o sztucznym wywołaniu mgły oraz wykluczyły obecność środków wybuchowych i trujących na próbkach i rzeczach osobistych ofiar. Uczestnicy spotkania dowiedzieli się także o trwających analizach materiałów fonoskopijnych. Poinformowano ich też o tym, że próbki do badań genetycznych ofiar zostały pobrane podwójnie - jedne otrzymali rosyjscy specjaliści, drugie - polscy.
Nośniki są zabezpieczone
Przekazano także informacje o badaniu materiału filmowego, na którym słuchać odgłosy przypominające strzały. "Według biegłych jeden z filmów funkcjonujących w sieci jest kompilacją dwóch różnych filmów" - powiedział płk Szeląg. Przypomniano, że ABW bada wszystkie nośniki elektroniczne, które zabezpieczono na miejscu katastrofy. "Sprawdzane jest, czy nie znajdują się na nich jakieś pliki, które dokumentują przebieg lotu" - wyjaśnił szef WPO. Jak mówił, jeden z plików wideo zawiera nagranie z pawilonu hali odlotów, na którym widać kilkanaście osób ok. pół godziny przed startem oraz zapis kilkudziesięciu sekund lotu krótko po stracie. Nie ujawniono, kto jest autorem nagrania. Zdaniem śledczych, materiał nie ma istotnego znaczenia dla badania przyczyn katastrofy.
Prokuratorzy poinformowali, że badane będą bilingi osób, które w trakcie lotu miały aktywne telefony. ABW już ustala, które aparaty były wtedy włączone. "Jeśli chodzi o pozostałe telefony, to nie wydaje się, aby taka forma ingerencji prokuratury w prywatność osób będących na pokładzie miała cel" - wyjaśniał Szeląg.
Polsko - rosyjskie ustalenia
Prokuratorzy wyjaśniali, że wykluczono - z uwagi na brak możliwości prawnej - opcję powołania wspólnych zespołów polskich i rosyjskich prokuratorów. "Dlatego też prokuratura polska prowadzi swoje niezależne śledztwo, a prokuratura rosyjska - swoje niezależne śledztwo" - mówił płk Zbigniew Rzepa z NPW.
Przypomniano, że do tej pory strona polska skierowała do rosyjskich śledczych pięć wniosków, m.in. o przesłuchanie wskazanych świadków i przekazanie dokumentów, a także o "czasowe wydanie czarnych skrzynek jako niezbędnych dowodów w postępowaniu karnym". Jeden wniosek skierowano też do władz Białorusi, kolejny zaś do Departamentu Sprawiedliwości Stanów Zjednoczonych. Na początku lipca prokuratorzy zapowiedzieli wysłanie szóstego wniosku do Rosji, po uzyskaniu przekładu dokumentów uzyskanych w czerwcu od strony rosyjskiej.
Kolejny wniosek
Szósty wniosek do Rosji o pomoc prawną - jak podano w środę - będzie dotyczył dokumentów regulujących funkcjonowanie statków powietrznych w przestrzeni Federacji Rosyjskiej, ze wskazaniem nazw oraz podmiotów, które je wydały. Szeląg tłumaczył, że pierwszy polski wniosek był sformułowany jeszcze 10 kwietnia w dniu katastrofy i dlatego miał charakter najbardziej ogólny. "W trakcie trwania śledztwa (...) każdy kolejny wniosek już wskazuje pewne konkretne istotne okoliczności i ten szósty będzie jeszcze bardziej sprecyzowany" - mówił. Zaznaczył jednak, pytany o szczegóły wniosku, że adresat listu nie powinien dowiadywać się o jego treści z mediów.
Dodał, że prokuratura nie wie, jaki jest stan realizacji polskich wniosków o pomoc prawną. "Praktyka nie przewiduje takiego informowania" - zaznaczył. Śledczy poinformowali rodziny o tym, co dotychczas uzyskali od Rosjan w ramach realizacji wniosków o pomoc prawną - są to m.in. protokoły przesłuchań kierownika lotów, meteorologa, funkcjonariuszy milicji, którzy zabezpieczali teren lotniska, oraz świadków, którzy widzieli samolot przed katastrofą. Uczestników spotkania zapewniono, że nad tłumaczeniem rosyjskich materiałów pracuje sześciu biegłych.
Śledczy poinformowali, że polska prokuratura rozważa, czy nie zwrócić się do strony rosyjskiej z wnioskiem o dodatkowe zabezpieczenie szczątków Tu-154M, które są złożone na płycie lotniska w Smoleńsku. "We wniosku o pomoc prawną rozważamy zawarcie takiego postulatu, aby zabezpieczyć szczątki samolotu, które spoczywają na płycie lotniska, poprzez przykrycie namiotem. (...) Nie wiem, czy na tym lotnisku znajduje się hangar albo czy była możliwość złożenia szczątków w hangarze. Leżą na płycie pod gołym niebem" - powiedział Szeląg.
Znów pada pytanie o odpowiedzialność
Prokuratorzy byli pytani także o to, kto odpowiadał za przygotowanie planu lotu Tu-154M. "Pytanie, kto jest odpowiedzialny za przygotowanie planu lotu, wskazywałoby na to, że prokuratura ma określoną wizję co do roli procesowej tej osoby. Czynności w tym zakresie naprawdę intensywnie trwają. Odpowiedzi nie leżą tylko w Polsce, uzyskaliśmy dokumentację również z ambasady w Moskwie. Jeszcze oczekujemy na szereg dokumentów w tej kwestii" - powiedział Szeląg.
Prokuratorzy zapewnili, że strony postępowania, które są uprawnione do zapoznawania się z materiałami, będą mogły to uczynić. Naczelny prokurator wojskowy płk Parulski poinformował, że wystosował wstępne zaproszenie, żeby za dwa, trzy miesiące zorganizować kolejne spotkanie z rodzinami ofiar, by przekazywać im sukcesywnie ustalenia. Wyraził opinię, że osoby dotknięte tragedią są "naturalnymi sprzymierzeńcami prokuratorów". Potwierdził, że jest plan cyklicznych spotkań z także z mediami.
PAP, pp