Od dłuższego czasu jestem przekonany, że sprawa okoliczności i politycznych kulis śmierci byłej posłanki Barbary Blidy nie zostanie wyjaśniona na gruncie prawa przed sądem. Winne jest temu ułomne państwo polskie, instytucje wymiaru sprawiedliwości i aparatu ścigania, media, a przede wszystkim politycy, którzy zasłaniając się legitymizmem, tak naprawdę nie chcą ruszyć podstaw układów środowiskowych.
Od dnia tragedii do jakiej doszło w domu Barbary Blidy jestem przekonany, że za jej śmierć jest odpowiedzialny polski system polityczny, powiązany z układem prokuratorskim i służb specjalnych, który wyraził zgodę na działania ABW, mające być początkiem rozgrywki politycznej z lewicą. I dziś, po ponad 3 latach stwierdzam, że moje konkluzje potwierdziły się. Jednocześnie utwierdziłem się w przekonaniu, że zmowa milczenia prokuratury i służb specjalnych nie pozwoli na dojście do prawdy.
Układ jest czytelny. Zaczyna się w gabinecie Jarosława Kaczyńskiego i prowadzi przez Zbigniewa Ziobro, ówczesnego szefa ABW, Bogdana Święczkowskiego i jego zastępcy, Grzegorza Ocieczka, szefa delegatury na Śląsku, aż do prokuratury okręgowej w Katowicach. Kluczem do wyjaśnia sprawy jest złamanie zmowy milczenia prokuratorów katowickich - i nie zmieni tego umorzenie przez Prokuraturę Okręgową w Łodzi śledztwa w sprawie nielegalnych nacisków na działania prokuratorów, do jakich miało dojść w Katowicach w trakcie dochodzenia przeciwko Barbarze Blidzie.
Wiele nadziei pokładałem w komisji sejmowej, kierowanej przez posła SLD, dobrego prawnika, Ryszarda Kalisza. Komisja jednak rozczarowuje - jej trzyletnia praca przynosi, jak do tej pory, mizerne rezultaty. Posłowie nie zrobili nic, by zbliżyć się do wyjaśnienia sprawy i przesłuchania, już po zamknięciu dochodzenia prokuratorskiego, osób, nie biorących bezpośrednio udziału w tak zwanej "realizacji" zatrzymania B. Blidy. Chodzi przede wszystkim o Barbarę Kmiecik, a także byłego posła SLD - Ryszarda Zająca.
Porażka komisji to w dużej mierze porażka Ryszarda Kalisza, który nie zrobił nic, aby usprawnić prace posłów. Brak reakcji na przeciągające się postępowanie w prokuraturze w Łodzi, a także dość dziwne procedury utajniania dokumentów, w tym także stenogramów z przesłuchań, każą wysnuwać wniosek, że Ryszardowi Kaliszowi przestało zależeć na wyjaśnieniu okoliczności śmierci posłanki. Może być też tak, o czym się mówi się w kuluarach sejmowych, że pewne sprawy z czasów, kiedy był ministrem spraw wewnętrznych, mogą rzutować na jego decyzje. Przede wszystkim jednak Ryszard Kalisz nie wziął na siebie odpowiedzialności politycznej za tę sprawę. A jest to - niezależnie od formalnego statusu komisji – sprawa natury politycznej.
Od wielu miesięcy nad sprawą pracuje dwóch dziennikarzy śledczych - dokumentalista Sylwester Latkowski i Piotr Pytlakowski z tygodnika "Polityka". Rezultatem ma być film i jednocześnie przygotowywana książka. Ale informacje, jakie obaj zdobyli, pracując u źródeł, są – jak zapewnia Latkowski - na tyle szokujące, że obaj wyjdą poza tradycyjne dziennikarstwo śledcze.
Wczoraj przed komisją sejmową stanął Jarosław Kaczyński, który kategorycznie stwierdził, że sprawy Barbary Blidy nie było, a jej nazwisko mignęło tylko w czasie prowadzonego śledztwa. Tak, z jego punktu widzenia nie było sprawy, ponieważ nie było sukcesu. Tylko jeśli nie było sprawy Blidy to dlaczego w dniu "realizacji" przez ABW zatrzymania, zapowiadana była konferencja Zbigniewa Ziobro? Skąd późniejszy popłoch służb, prokuratury, samego Ziobry? I co z zeznaniami uczestników spotkań w gabinecie Kaczyńskiego - Janusza Kaczmarka i Konrada Kornatowskiego?
Sprawa wyjaśnienia śmieci Barbary Blidy musi wyjść poza ramy porządku prawnego, komisji Kalisza, dochodzeń prokuratorskich. Jeśli państwo dopuściło do nadużycia władzy wobec Barbary Blidy, z powodów stricte politycznych – trzeba zrobić wszystko, by poniosło konsekwencje takiego działania.
Układ jest czytelny. Zaczyna się w gabinecie Jarosława Kaczyńskiego i prowadzi przez Zbigniewa Ziobro, ówczesnego szefa ABW, Bogdana Święczkowskiego i jego zastępcy, Grzegorza Ocieczka, szefa delegatury na Śląsku, aż do prokuratury okręgowej w Katowicach. Kluczem do wyjaśnia sprawy jest złamanie zmowy milczenia prokuratorów katowickich - i nie zmieni tego umorzenie przez Prokuraturę Okręgową w Łodzi śledztwa w sprawie nielegalnych nacisków na działania prokuratorów, do jakich miało dojść w Katowicach w trakcie dochodzenia przeciwko Barbarze Blidzie.
Wiele nadziei pokładałem w komisji sejmowej, kierowanej przez posła SLD, dobrego prawnika, Ryszarda Kalisza. Komisja jednak rozczarowuje - jej trzyletnia praca przynosi, jak do tej pory, mizerne rezultaty. Posłowie nie zrobili nic, by zbliżyć się do wyjaśnienia sprawy i przesłuchania, już po zamknięciu dochodzenia prokuratorskiego, osób, nie biorących bezpośrednio udziału w tak zwanej "realizacji" zatrzymania B. Blidy. Chodzi przede wszystkim o Barbarę Kmiecik, a także byłego posła SLD - Ryszarda Zająca.
Porażka komisji to w dużej mierze porażka Ryszarda Kalisza, który nie zrobił nic, aby usprawnić prace posłów. Brak reakcji na przeciągające się postępowanie w prokuraturze w Łodzi, a także dość dziwne procedury utajniania dokumentów, w tym także stenogramów z przesłuchań, każą wysnuwać wniosek, że Ryszardowi Kaliszowi przestało zależeć na wyjaśnieniu okoliczności śmierci posłanki. Może być też tak, o czym się mówi się w kuluarach sejmowych, że pewne sprawy z czasów, kiedy był ministrem spraw wewnętrznych, mogą rzutować na jego decyzje. Przede wszystkim jednak Ryszard Kalisz nie wziął na siebie odpowiedzialności politycznej za tę sprawę. A jest to - niezależnie od formalnego statusu komisji – sprawa natury politycznej.
Od wielu miesięcy nad sprawą pracuje dwóch dziennikarzy śledczych - dokumentalista Sylwester Latkowski i Piotr Pytlakowski z tygodnika "Polityka". Rezultatem ma być film i jednocześnie przygotowywana książka. Ale informacje, jakie obaj zdobyli, pracując u źródeł, są – jak zapewnia Latkowski - na tyle szokujące, że obaj wyjdą poza tradycyjne dziennikarstwo śledcze.
Wczoraj przed komisją sejmową stanął Jarosław Kaczyński, który kategorycznie stwierdził, że sprawy Barbary Blidy nie było, a jej nazwisko mignęło tylko w czasie prowadzonego śledztwa. Tak, z jego punktu widzenia nie było sprawy, ponieważ nie było sukcesu. Tylko jeśli nie było sprawy Blidy to dlaczego w dniu "realizacji" przez ABW zatrzymania, zapowiadana była konferencja Zbigniewa Ziobro? Skąd późniejszy popłoch służb, prokuratury, samego Ziobry? I co z zeznaniami uczestników spotkań w gabinecie Kaczyńskiego - Janusza Kaczmarka i Konrada Kornatowskiego?
Sprawa wyjaśnienia śmieci Barbary Blidy musi wyjść poza ramy porządku prawnego, komisji Kalisza, dochodzeń prokuratorskich. Jeśli państwo dopuściło do nadużycia władzy wobec Barbary Blidy, z powodów stricte politycznych – trzeba zrobić wszystko, by poniosło konsekwencje takiego działania.